Nieprawidłowość wykryta przez SBU nie mogła doprowadzić do katastrofy jądrowej


Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała wczoraj o wykryciu zagrożenia dla bezpieczeństwa Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej. Nie oznacza to jednak widma katastrofy.

Dziś rano, powołując się na komunikat SBU, pisaliśmy o wynikającej z nieprawidłowości groźbie katastrofy jądrowej, której zapobiegły ukraińskie służby. W wiadomości dla prasy możemy przeczytać m.in.

– Podczas postępowania przedsądowego funkcjonariusze udokumentowali fakt dostawy i zainstalowania kabla siłowego, którego wykorzystania nie przewidywały obowiązujące normy, zasady i standardy bezpieczeństwa jądrowego i promieniotwórczego.

Jednak z pozoru groźnie brzmiący komunikat SBU nie wskazywał na bezpośrednie zagrożenie katastrofą jądrową. Sprawę omówił na swoim Facebooku pracownik naukowy Zakładu Termodynamiki Politechniki Warszawskiej mgr. inż. Adam Rajewski.

– Zgodnie z obowiązującym prawem, tak krajowym w każdym kraju eksploatującym obiekty (nie tylko elektrownie) jądrowe, jak i międzynarodowym, jeśli dojdzie do sytuacji, w której pogarsza się jakość działania któregokolwiek składnika, to zgłasza się to jako sytuację nadzwyczajną, “która mogła mieć wpływ na bezpieczeństwo jądrowe” – a następnie ocenia wedle stosownej Międzynarodowej Skali Zdarzeń Jądrowych.

Naukowiec wytłumaczył też, dlaczego wykryta przez SBU nieprawidłowość nie mogła doprowadzić do katastrofy.

– Systemy bezpieczeństwa elektrowni jądrowej (…) ogólnie rzecz biorąc są rozbudowane wgłąb i wszerz. Rozbudowanie wgłąb oznacza, że w miarę rozwoju potencjalnej awarii, aktywują się kolejne różnego rodzaju systemy mające zapobiegać jej rozwojowi i skutkom. Każdy z nich powinien wystarczyć sam w sobie, ale jeśli z jakiegokolwiek powodu tak się nie stanie, aktywuje się następny itd. Rozbudowanie wszerz oznacza natomiast, że cały ten “ciąg” systemów rozbudowanych wgłąb ma co najmniej jedną w pełni niezależną kopię – pisze ekspert. I dodaje: – Efekt jest taki, że nawet gdyby nie tylko kabel zasilający, ale całe urządzenie jakiegoś rodzaju, np. awaryjny generator prądotwórczy, za dotknięciem magicznej różdżki nagle zniknęło (ot tak, było i nie ma) to nie sprowadza to ryzyka “prawdopodobnej katastrofy”. (…) Natomiast nie chciałym być w skórze cwaniaka, który te kable kupował, jak go SBU złapie, ale to osobny temat.

Dochodzenie w sprawie incydentu trwa. Wkrótce zapadnie decyzja o pociągnięciu do odpowiedzialności pracowników elektrowni.

Południowoukraińska Elektrownia Jądrowa działa w obwodzie mikołajowskim na południu kraju, 80 km od Mikołajowa. Jej celem jest zaopatrywanie w prąd południowej części Ukrainy, w tym Krymu. Została zbudowana w 1982 roku i będzie eksploatowana do 2034 roku.

Czytajcie również:

pj/belsat.eu

Aktualności