Śmierć Niemcowa. Winni wszyscy inni


Poszukiwanie taniej sensacji, czy celowa dezinformacja? W publikowaniu własnych wersji zabójstwa Borysa Niemcowa prześcigają się również prokremlowskie media. Wiele zupełnie wykluczających się wątków i motywów łączy jedno: winni mogą być być wszyscy inni – tylko nie Kreml.

Publikacja, ale nie ta

Przekaz rosyjskich opozycjonistów i niezależnych dziennikarzy na temat zbrodni jest dość czytelny: za zabójstwo opozycyjnego polityka odpowiada władza. A może je nawet zleciła, ponieważ Niemcow przygotowywał do publikacji kompromitujące Kreml materiały o rosyjskiej obecności wojskowej na Ukranie.

Jednak w wersjach rozpatrywanych przez śledztwo, które zgodnie cytuje większość mediów, taki motyw nie pojawia się nawet hipotetycznie. Motyw niepożądanej publikacji się pojawia, ale chyba w najmniej oczekiwanym kontekście.

– Śledztwo ma informacje o tym, że Niemcow otrzymywał pogróżki w związku z jego stanowiskiem co do zastrzelenia dziennikarzy redakcji „Charlie Hebdo” w Paryżu – oświadczył oficjalny przedstawiciel Komitetu Śledczego Rosji, Władimir Markin.

Wszystkie drogi prowadzą do Kijowa?

Rodzimy ślad, powiązany z islamskim terroryzmem, jednak jest. Tyle, że ten z kolei wiedzie – no gdzieżby indziej – prosto na Ukrainę. Rosyjscy śledczy już sprawdzają informację dotyczącą możliwości dokonania zamachu na Niemcowa przez bojowników z batalionu im. Dżochara Dudajewa, walczącego w Donbasie z prorosyjskimi separatystami. Współorganizatorem zabójstwa mógłby być jeden z jego członków, Adam Osmajew. Ten sam, którego na prośbę Rosjan zatrzymano w Kijowie jako podejrzanego o przygotowywanie zamachu na Władimira Putina, lecz z braku dowodów – zwolniono.

Motyw? Zabójstwo mogło być prowokacją mającą zdestabilizować sytuację polityczną w Rosji, a „figura Niemcowa mogła stać się swojego rodzaju „sakralną ofiarą” dla tych, którzy nie brzydzą się żadnymi metodami, aby osiągnąc swoje cele polityczne”. To znów słowa Władimira Markina. Śledczy – jak dodaje gazeta „Izwiestija” nie powołując się już co prawda na konkretne nazwiska – nie wykluczają, że wszystko zaplanowały służby specjalne obcego państwa. M.in. ukraińskie, „na co wskazuje jakość przygotowania i dokonania zabójstwa”.

– “Wiadomo, że Niemcow w ostatnim czasie aktywnie odwiedzał Ukrainę i spotykał się tam z różnymi politykami i oligarchami, reprezentującymi również partię wojny. Mogli oni przekazywać mu środki na destabilizowanie sytuacji w Rosji. Za te pieniądze ukraińscy oligarchowie mogli oczekiwać, że nastąpi rozłam w społeczeństwie rosyjskim. Jednak rozłam nie nastąpił. Wręcz przeciwnie, odbyła się konsolidacja rosyjskiego społeczeństwa. Rozumiejąc, że nie osiągną wyniku, sponsorzy Niemcowa mogli sprzątnąć polityka, który nie zdołał wykonać zadania.”

To znów gazeta “Izwiestia” i jej “źródła”.

CIA likwiduje agenta

Ale po co szukać winnych w Kijowie, skoro można od razu znaleźć w Waszyngtonie? – Czy amerykański rząd cieni jest zdolny do zabijania swoich przyjaciół, agentów i funkcjonariuszy, jeżeli takie wyrachowane zabójstwa służą osiągnięciu jego długofalowych celów? – zadaje pytanie portal pravda.ru. I sugeruje odpowiedź. Przytaczając „przykład”, za który autor uznał… tragedię pasażerów malezyjskiego Boeniga nad Donbasem. Zestrzelonego jego zdaniem, oczywiście przez Ukraińców na rozkaz Amerykanów. Pytanie jest więc jest retoryczne:

– Skoro CIA może zlecić swoim marionetkom zabójstwo 298 mężczyzn, kobiet i dzieci, aby osiągnąć swoje cele podboju świata, to czy mogło zabić swojego agenta Niemcowa, żeby wykonać ten sam punkt programu?

– Rosyjskiego polityka opozycyjnego Borysa Niemcowa można było wziąć za agenta Waszyngtonu, biorąc pod uwagę jego liczne wystąpienia – wtóruje tym opiniom anglojęzyczny kanał rosyjskiej telewizji – „Russia Today”. Powołuje się na opinię własnego eksperta, dziennikarza Paula Craiga Robertsa.

– Jeśli Niemcowa zabiło nie CIA próbując zwalić winę na Putina, to raczej zabili go rosyjscy nacjonaliści, którzy widzieli w nim agenta Waszyngtonu. Putin jest zbyt mądry, aby zrobić Waszyngtonowi taki prezent. Tym bardziej, że Niemcow przy wszystkich swoich gromkich oświadczeniach, nie wyrządzał żadnej szkody olbrzymiej popularności prezydenta Rosji – twierdzi „niezależny amerykański ekspert”. Niemal słowo w słowo cytując przy tym opinię… rzecznika prasowego Kremla. – W planie politycznym nie stanowił on żadnego zagrożenia. (…) Jeśli porównamy poziom popularności, rankingi Putina, całego rządu itd., to Borys Niemcow był na nieco wyższym niż statystyczny obywatel – przypominał dzień po zabójstwie polityka Dmitrij Pieskow.

Kara za niemoralny tryb życia

Co tam Putin, co tam Pieskow… W Rosji są politycy, którzy wygarną to co myślą, nie oglądając się na słupki rankingów. Jak Aleksander Bierdnikow, gubernator Ałtaju. Były śledczy, były szef wydziału zabójstw i generał-major policji nie przebierał przy tym w słowach.

– Jako oficer operacyjny powiem: szukajcie kobiety. Jako facet: nie podzielili się babą. Jako obywatel, dla którego najważniejszą wartością jest rodzina: nocami trzeba spać w domu, w swojej rodzinie, ze swoją żoną, w swojej pościeli.

To oczywiście delikatna policyjna aluzja do 23-letniej modelki z Kijowa, z którą 55-letni Niemcow przebywał w ostatnich chwilach życia. I jasne, że takiego „wdzięcznego” tematu też nie odpuszczono. Od razu podchwycili go znani specjaliści od skandali – dziennikarze telewizji „Life News”. – Na Niemcowie ktoś mógł się zemścić za aborcję zrobioną przez jego kochankę – ogłosili własną wersję morderstwa, powołując się na wysokopostawione źródło” w resortach siłowych. Źródło oczywiście anonimowe.

Strzelali amatorzy

I to już pasowałoby do kolejnej wersji: że wykonawcami byli nie profesjonaliści z tajnych służb, lecz amatorzy. Sugerowali to m.in. dziennikarze „Moskowskiego Komsomolca” i „Kommersanta”. Miałaby o tym świadczyć słaba celność zabójcy oraz oznakowanie pocisków. Opinię tę podtrzymuje ekspert gazety “Wzgliad”:

– “Człowiek szkolony w strzelaniu, aby zabić nigdy nie opróżni calego magazynka naraz. Nieważne z jakiej broni strzela. Strzelanie seriami to właśnie oznaka nieprofesjonalizmu Procent trafień był porażająco niski. I zabójca miał mnóstwo czasu, aby wykonać wystrzał kontrolny – rzecz dla zawodowca obowiązkową. Nie zrobił tego, co też jest niezwykłe”.

Inni komentatorzy przypominają też, że gdyby zabijał zawodowiec, nie pozostawiłby przy życiu świadka.

Według ustalonego scenariusza

Już kilka godzin po zabójstwie jeden z ukraińskich blogerów zauważył ożywienie tzw. kremlowskich botów – z komentarzami na temat okoliczności śmierci Niemcowa. Wysunął wtedy możliwe scenariusze, którymi będą kierować się rosyjskie państwowe media i „olgińskie trolle” (nazwane tak od mieszczącej się w Olginie pod Petetsburgiem siedzibie płatnych komentatorów internetowych):

– To „nie charakter pisma” służb specjalnych;

– Dla Putina nie miało sensu zabijać „zestrzelonego lotnika”, którego skreślił nawet Zachód;

– Niemcowa zabili z zazdrości;

– Niemcowa zabiły z zazdrości „chochły” (od red. – Ukraińcy). Rzekomo poderwał dziewczynę jakiegoś Ukraińca, zabawiał się z nią, a były absztyfikant zastrzelił go z zazdrości. „Chochłuszka” już zeznaje.

I ta prognoza sprawdziła się do tego stopnia, że zakoczyła nawet samego jej autora. Już po półtorej godzinie na ponad 10 kontach na Twitterze pojawiły się komentarze, będące dosłownymi cytatem ostatniego punktu. Ze słów „chochły” i „chochłuszka” nie usunięto nawet cudzysłowów.

Cezary Goliński, Biełsat

www.belsat.eu/pl/

[vc_single_image image=”14″ img_size=”large”]

Czytaj więcej >>> Nie tylko Niemcow. Krwawy ślad putinowskiej Rosji

Aktualności