Niektórzy badacze uznają Radamlę za stolicę Radzimiczów. Ma ona też pamiętać samego legendarnego założyciela plemienia – Radzima. I właśnie tu zorganizowano rekonstruktorski festiwal „W gościnie u Radzimiczów”, który ma przybliżyć gościom i uczestnikom świat przedchrześcijańskiej Rusi.
Pierwsze osady w tej malowniczej krainie powstały już w II stuleciu przed Chrystusem. Drewniany radamlski zamek założono w XII wieku na gruzach starodawnego grodziska. Na terenie zamku znajdowała się między innymi sakralna studnia i świątynia.
W czasach walk Wielkiego Księstwa Litewskiego z Księstwem Moskiewskim tutejszy zamek był jedną ze wschodnich stanic WKL i doświadczył całego okrucieństwa licznych wojen. Połowa skarbu i chłopskich zapasów miasta Radamlia szła na utrzymywanie zamku, który dysponował nawet artylerią, ale musiał być często odbudowywany po częstych pożarach.
Większość naukowców uważa, że kres zamkowi przyniosła wojna Rzeczpospolitej z Carstwem Rosyjskim toczona od 1654 do 1667 roku – po zakończeniu wojny nie był już nigdzie wspominany.
Nie zważając na praktycznie całkowity brak dziedzictwa architektonicznego, koordynatorka lokalnej inicjatywy „Radamla – starożytne miasto Radzimiczów” Alesia Daleckaja kontynuuje przy pomocy Unii Europejskiej i Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju stopniowo odtwarza obrzędowe centrum kultury radzimickiej w Radamli i czyni to całkiem udanie.
W skansenie ulokowanym za zamkowymi wałami najpierw wybudowano rekonstrukcje ziemianek z X wieku. W tym roku w ramach konkursu rzeźbiarskiego „Słowiańskie idole” powstała świątynia Peruna z panteonem słowiańskich bogów, których według organizatorów czcili przedchrześcijańscy Radzimicze. Stanęła tu też brama ogniowa dla tradycyjnego pozyskiwania „żywego ognia”. Nie zapomniano i o glinianym piecu do wypalania ceramiki, przypominającego te, które tysiąc lat temu wykorzystywali Radzimicze.
Wszystkie te budynki ożyły podczas festiwalu historycznego , dzięki rekonstruktorom życia codziennego i obrzędowości Radzimiczów.
W tym roku organizatorzy, poza scenami z życia codziennego, postanowili pokazać gościom obrzęd częściowej kremacji zmarłego, jak też spróbować zrekonstruować modlitwę w grodowej świątyni. W czasie obrzędu mężczyźni zdobywali „żywy ogień” obracając słup bramy ogniowej.
Rytualny ogień był przekazywany po kolei, aż trafił do „głowy rodu”, który po opłakiwaniu „zabitej córki” przez „matkę” zwrócił się do bogów, a potem podpalił stos. Spalone szczątki przysypali ziemią wszyscy dorośli „członkowie rodu”.
Teatralizowany program festiwalu dopełniły pokazy walki w wykonaniu klubu rekonstrukcji historycznej Hird Wolves, warsztaty, występy zespołów muzyki dawnej połączone z tańcami i grami, a także degustacje potraw tradycyjnej miejscowej kuchni i kiermasz rzemiosł.
Zobacz: „Miecz Braczysława”. na północy Białorusi spotkali się Wikingowie i Słowianie
Odwiedzających muzeum na wolnym powietrzu w Radamli urzeka niepowtarzalne w swoim pięknie i energetyce miejsce, gdzie na malowniczych wzniesieniach powstało niegdyś pradawne grodzisko Radzimiczów. Jego miejsce zajęło potem opasane rzeką Raduczą miasto z drewnianym zamkiem, wałami i wieżami, świątynią.
Krajobraz całkiem naturalnie upiększa teraz pierwsza na Białorusi całkiem odtworzona świątynia słowiańskich bogów, brama ogniowa, ziemianki radzimickiej osady. Dlatego też organizatorzy festiwalu zapraszają wszystkich Białorusinów, by choć raz odwiedzili miejsce, gdzie narodziła się białoruska państwowość.
Zobacz też: W Połocku stanął pomnik białoruskiej państwowości
Wiaczasłau Radzimicz, belsat.eu