Rozbił samolot... i uciekł


Licencja pilota białoruskiego lotnika. Zdj. LifeNews

Rosyjska policja poszukuje białoruskiego pilota, podejrzanego o spowodowanie katastrofy lotniczej.

Na porzucony w polu samolot An-2 w poniedziałek natrafiono na polu w obwodzie uljanowskim. Uszkodzenia wskazywały na to, że maszyna zaliczyła twarde lądowanie i dosłownie przeorała dziobem pole. Eksperci podkreślają, że awaryjne lądowanie przeprowadzono bardzo fachowo – obyło się bez ofiar mimo że samolot ma uszkodzone śmigło i połamane podwozie.

Potem wyjaśniło się, ze samolot, który powinien był opryskiwać pola i przyleciał w tym celu aż Krasnodaru, w ogóle nie powinien wznieść się w powietrze. Miał nieważny certyfikat umożliwiający mu loty, nie miał też zezwolenia na loty nad obszarem, gdzie go odnaleziono.

Żeby wyjaśnić okoliczności sprawy, śledczy bardzo chcieliby porozmawiać z pilotami, czyli 56-letnim Białorusinem Aleksandrem Szmarowskim i jego o pięć lat młodszym kolegą z Rosji – Nikołajem Nikołajewem. Jednak jak przystało na doświadczonych lotników, obu im udało się jednak w porę… ulotnić.

cez, belsat.eu/pl wg ren.tv

Aktualności