O dostawie broni do Syrii poinformował rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Stało się to na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa FR w obecności Władimira Putina.
Według słów ministra do Syrii miało trafić 49 jednostek sprzętu wojskowego – w tym cztery pojazdy z wyrzutniami rakiet. Szkolenie syryjskich załóg ma zająć trzy miesiące. Do 20 października br. mają zostać również zintegrowane syryjski i rosyjski systemy obrony przeciwlotniczej. Rosyjskie ministerstwo obrony zamieściło w sieci filmik, na którym widać wyjeżdżające z samolotu An-124 Rusłan dwa zestawy S-300 – co ma być dowodem, że broń ostatecznie dotarła do Syrii.
Decyzja o przekazaniu nowej broni Syryjczykom to reakcja na zestrzelenie 18 września br. przez syryjską obronę przeciwlotniczą rosyjskiego samolotu zwiadu elektronicznego Ił-20. Do pomyłki doszło podczas izraelskiego ataku lotniczego na cele Hezbollahu w Syrii i dlatego rosyjskie władze oskarżyły izraelskich pilotów, że ukryli się za schodzącym do lądowania rosyjskim samolotem. Izraelczycy odrzucili te oskarżenia, twierdząc, że samoloty F-16 lecące z kilkakrotnie większą szybkością niż rosyjska maszyna, nie mogły ukryć się w jej cieniu radarowym.
Rosyjskie władze zaczęły mówić o planach przekazania Syryjczykom zestawów S-300 w kwietniu br. po amerykańskim ataku rakietowym na cele w Syrii. Wtedy jednak izraelski minister obrony Awigdor Liberman zapowiedział, że Izrael zniszczy je, jeżeli będą stanowić dla niego zagrożenie. Rosjanie wstrzymali się ostatecznie dostawą.