Ropa, żelazo i broń. Dlaczego Łukaszenka "kładzie wszystko na szalę sukcesu Wenezueli"?


Podczas spotkania z wiceprezydentem Wenezueli Ricardo Menendezem białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka ogłosił zacieśnienie współpracy z tym południowoamerykańskim państwem. Zapowiedział też „otwarcie nowej karty” w stosunkach dwustronnych. Jednak żadnych konkretów co do obszaru współpracy i nowych wspólnych działań strona białoruska nie wyjawiła. Co kryje zagadkowa retoryka Łukaszenki stara się wyjaśnić belsat.eu.

Wspomnienie przyjaźni

Pierwsza umowa pomiędzy rządami w Mińsku i Caracas została podpisana już dwadzieścia lat temu, jednak białoruska ambasada pojawiła się tam dopiero w 2007 roku, po spotkaniu Łukaszenki z ówczesnym wenezuelskim liderem Hugo Chavezem. Stosunki z latynoskim rewolucjonistą układały się ciepło: dzięki „przyjacielowi Hugo” obroty handlowe w ciągu dwóch lat odnotowały gwałtowny wzrost – z początkowych 6 milionów dolarów wenezuelski import z Białorusi doszedł do poziomu 173 milionów.

Handlowano produktami Mińskich Zakładów Samochodowych MAZ: traktorami, ciężarówkami, wywrotkami i częściami zapasowymi. Do Wenezueli płynęły białoruskie nawozy, mleko w proszku, a Białorusini byli delegowani do pracy przy wspólnych inwestycjach – montowniach Mazwen, VeneMinsk Tractores i Maquinarias Barinas. Poza tym, państwowe przedsiębiorstwo budowlane Biełzamieżbud zaczęło budować bloki mieszkalne w Caracas.

W skład specjalnej białorusko-wenezuelskiej komisji wszedł wieloletni przyjaciel Łukaszenki Wiktar Szejman, który na początku nowego wieku przewodniczył Radzie Bezpieczeństwa. To prawdopodobnie on odpowiadał za „najdelikatniejsze” aspekty handlu.

Wiktar Szejman i Hugo Chavez, zdjęcie Reuters

Nie tylko MAZy

W 2006 roku USA, zaniepokojone komunistyczną retoryką Wenezueli, oficjalnie wstrzymały dostawy jakiejkolwiek broni do Hugo Chaveza. Połączeni podobną ideologią Łukaszenka i Chavez co jakiś czas publicznie mówią o zagrożeniu wynikającym z „amerykańskiego imperializmu”.

W grudniu 2007 roku Łukaszenka poleciał do Caracas, gdzie obie strony podpisują umowę o stworzeniu w Wenezueli jednolitego systemu obrony przeciwlotniczej i walki radioelektronicznej. Białoruś wysyła do Ameryki swoich doradców wojskowych. Ale to nie wszystko.

Światowe media z trudem docierają do informacji o szczegółach handlu bronią, o których milczą wysocy urzędnicy państwowi. W 2008 roku hiszpańska gazeta El Pais opublikowała korespondencję z komputera Raula Reyesa – jednego z liderów kolumbijskiej partyzantki marksistowskiej.

– „Anioł” przedyskutował z białoruskimi władzami możliwość dostaw broni (…) Nasz białoruski przyjaciel kontynuuje pracę nad drogami rozwiązania problemu za pomocą dostaw na czarnym rynku (…) Delegacja pierwszego przybędzie do Caracas 17 lutego (…) „Anioł” poprosił, byśmy tam byli i umówili się z delegacją osobiście – pisał niejaki Iwan Markies do Raula Reyesa.

Według informacji El Pais, „Anioł” to prezydent Hugo Chaves, białoruski przyjaciel to Wiktar Szejman, a korespondowali ze sobą liderzy FARC – radykalnej grupy kolumbijskich guerillas.

Oczywiście, za podjęcie takiego ryzyka Mińsk liczył na liczne bonusy ze strony Caracas. Głównie zaś ropę naftową po cenach niższych niż rynkowe. W 2011 roku Łukaszenka i Chavez umówili się, że Wenezuela będzie rocznie dostarczać Białorusi do 10 milionów nieprzetworzonej ropy, regularnie przez trzy lata.

Białorusko-wenezuelska współpraca kwitła do śmierci „przyjaciela Hugo” w 2013 roku.

Bojownicy FARC, zdjęcie AFP

Żelazo za długi: Mińsk wystawia rachunek

Po śmierci Chavesa nie udaje się już podpisać kolejnej „owocnej umowy naftowej” z Wenezuelą. Po kilku latach, gdy w Wenezueli rozgorzał kryzys ekonomiczny i polityczny, Mińsk przypomina partnerom o zaległych należnościach za wysłane przez ocean produkty MTZ i MAZ.

Według danych Naviny.by, w bieżącym roku dostawy ciężkiego sprzętu zostały wstrzymane w związku z długiem, który osiągnął setki milionów dolarów.

W październiku nowy białoruski prezydent Nicolas Maduro odwiedził Mińsk. Obie strony umówiły się, że w zamian za traktory, ciężarówki i montownie, Wenezuela dostarczać będzie Białorusi gorące żelazo brykietowe (ang. DRI). Pierwsze statki z blokami żelaznymi znacjonalizowanej firmy Briquetera del Orinoco wysłano do Białorusi na początku listopada.

Posiedzenie białorusko-wenezuelskiej komisji, 27 listopada 2017 roku. Zdjęcie z Twittera Ricardo Menendeza

„Mamy to ostre, którego potrzebujecie”

28 listopada białoruska państwowa agencja informacyjna BiełTA zacytowała słowa Łukaszenki adresowane do wiceprezydenta Wenezueli Ricardo Menendeza:

– Dzisiaj mamy to, czego potrzebujecie. W całej okazałości. To dokładnie to, czego potrzebujecie. Wy macie to, czego nam potrzeba. I możemy nawet na tym coś zarobić. Myślę, że trzeba z tego uczynić podstawę naszych porozumień.

Białoruski przywódca podkreślił, że „gotów jest położyć wszystko na szali sukcesu Wenezueli”.

Łukaszenka dodał też, że zamierza niedługo odwiedzić ten kraj.

– Już w najbliższym czasie, w 2018 roku, podczas mojej wizyty w Wenezueli możemy znacząco ruszyć do przodu w naszych stosunkach. I nie tylko zatwierdzić tę mapę drogową – zaczniemy też ją realizować.

Ale jakie dokładnie wspólne działania widnieją na tej „mapie drogowej”, Łukaszenka nie wytłumaczył.

Opiniotwórczy wenezuelski portal Ultimas Noticias pisał ostatnio, że współpraca zostanie podjęta w ramach planu rozwoju o nazwie Plan Patria 2030. Jest to nowy plan budowy socjalizmu autorstwa rządu Maduro.

Według gazety współpraca odbywać się będzie w pięciu obszarach: energetycznym, rolnym, przemysłowym, finansowym, handlowym, a także wojskowym. Szczegółów tej ostatniej nie znajdziemy jednak w wenezuelskich mediach – publikacje są kontrolowane pod względem ideologicznym.

A co właściwie Białoruś może zaproponować dziś Wenezueli i na odwrót? Odpowiedź na to pytanie pomagał nam znaleźć ekspert białoruskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej Jury Caryk.

Jury Caryk

„Ropa w zamian za pocałunki” i wsparcie Maduro na arenie międzynarodowej

– Widocznym jest, że Wenezuela, znajdująca się na krawędzi wojny domowej potrzebuje współpracy wojskowej – zarówno dostaw „żelaza” i „farszu” do niego [sprzętu wojskowego i wyposażenia – przyp. tłum.], jak i szkolenia oddziałów specjalnych. Ze straszenia „amerykańskim imperializmem” jako czynnika konsolidującego wenezuelskie społeczeństwo nikt nie zrezygnował – uważa Jury Caryk.

Ekspert podkreśla: całkiem prawdopodobne, że Wenezuela będzie płacić za te dostawy ropą o cenach znacznie niższych niż rynkowe.

– Wenezuela znajduje się pod olbrzymim wpływem Rosji, a szczególnie państwowej korporacji Rosnieft, która włożyła w to kilka milionów dolarów. Możliwe, że umowa na „dostawy z Białorusi w zamian za wenezuelską ropę” była uzgodniona także z Rosją.

Polityczny sens „renesansu” dwustronnego handlu i przyszłej osobistej wizyty Łukaszenki w Caracas ekspert tłumaczy w sposób następujący:

– Jest to w pewnym stopniu manewr w stylu „ropa w zamian za pocałunki”. Maduro ma problemy z legitymizacją władzy, potrzebuje dowolnego wsparcia na arenie międzynarodowej, a Łukaszenka jest ją w stanie okazać – w zamian za ropę.

– Z kolei z punktu widzenia polityki wewnętrznej, „odrodzenie” aktywności na polu wenezuelskim odzwierciedla umocnienie pozycji Wiktara Szejmana. Trend ten można zauważyć i w zwiększonej publicznej obecności tego urzędnika – zauważył Jury Caryk.

Czytajcie również:

Kaciaryna Andrejewa/PJ, belsat.eu

Aktualności