Legendarny festiwal niezależnej muzyki młodej Białorusi odbyła się po raz 29.
Organizatorzy Basowiszcza cały czas podkreślają unikatowość imprezy – jest tu i dialog, i partnerstwo, i brak granic. Przede wszystkim pomiędzy młodymi Białorusinami i Polakami. Ale nie tylko młodymi – o mocnych tradycjach festiwalu świadczy ilość małych dzieci, która z każdym rokiem rośnie.
– Przyjechaliśmy z rodziną już drugi raz. Byliśmy dwa lata temu. W ubiegłym roku nie wyszło, ale w tym postanowiliśmy zajechać, popatrzeć. Podoba się nam lista wykonawców i sama atmosfera wprowadza w dobry nastrój – mówi Alaksandr z Nowopołocka.
W ciągu prawie trzech dziesięcioleci istnienia festiwalu, znacząco się on zmienił. Ale zachował to co najważniejsze – ideę i atmosferę przyjaźni. Organizatorzy – Białoruskie Zrzeszenie Studentów (BAS) zadbali i o inne rozrywki. Znalazło się dla nich miejsce w BASmieżży (BASgranicy). Mieli się tu czym zająć tak dorośli, jak i dzieci. M.in. teatr Črevo zaprezentował “Kazki po swojemu”, czyli czytanie bajek w podlaskim dialekcie. Gości festiwalu wabiły i liczne sklepy z pamiątkami i produktami narodowymi.
– Muzyka jest czymś ważnym. Coś, co łączy ludzi. Dlatego nie przestajemy tego robić. Nie przestajemy, można powiedzieć, walczyć o całą tą jedność, wspólnotę ludzi – mówi współorganizatorka festiwalu Lidia Piekarska.
Organizatorzy mówią, że festiwal zmienia się muzycznie – jest tu coraz mniej rocka, za to więcej elektroniki. Jakby potwierdzając te słowa, w konkursie młodych wykonawców w tym roku zwyciężyli elektroniczni SnopSnoŭ.
Ale najważniejsze – BASy trwają. A za rok wszyscy zbiorą się jubileuszowy, 30 raz.
Czytajcie również:
Sciapan Swiatłou, pj/belsat.eu