Rosyjskie bazy, lustracja i słoik miodu. Karatkiewicz spotkała się z wyborcami na Grodzieńszczyźnie


W Skidlu milicja filmowała kandydatkę na telefony, a w Grodnie zwolennicy podarowali jej słoik miodu.

Kandydatka kampanii „Mów prawdę” na urząd prezydencki odwiedziła Grodzieńszczyznę, gdzie spotkała się z wyborcami. Na spotkanie koło Pałacu Kultury w Skidlu przychodzi ok. 30 osób. Pytają o język, ekologię, wsparcie państwa dla Cerkwi Prawosławnej.

Jeden z urzędników interesuje się niskimi dochodami rodziny Karatkiewicz wykazanymi w deklaracji, pytając czy nie oznacza to, że kandydatka na prezydenta „nie umie zarabiać pieniędzy”.

 

„To zwyczajne dochody jak na Białoruś, a ja jestem taka jak wszyscy – oburza się Tacciana Karatkiewicz. – A Dalia Grybauskaite w ogóle zrezygnowała z połowy swojej pensji, bo ma prezydenckie zniżki i ulgi. I ja też zrezygnuję”.

Całe spotkanie nagrywa funkcjonariusz w cywilu. Gdy pada bateria w kamerze, z niezmąconym spokojem rejestruje przebieg wydarzeń dalej – na telefon.

Spotkanie trzeba przerwać z braku czasu. Za półtorej godziny – następne. Już w Grodnie. Ludzie rozchodzą się niechętnie. Widać, że nie poruszyli wszystkich interesujących ich kwestii.

…Pałac Kultury „Cwietlit” w Grodnie gościł już kandydatów na prezydenta: w 2006 występował tu Kazulin. Tym razem sala jest pełna. To znaczy, że na spotkanie z Karatkiewicz przyszło ponad 200 osób. Po wystąpieniach padają pytania z sali. Jedno z pierwszych – o rosyjskie bazy wojskowe na Białorusi.

„Jestem przeciwko obcym bazom wojskowym. Ich istnienie przeczy artykułowi 18. Konstytucji – o naszym statusie neutralnym. Tak na Białorusi są już rosyjskie obiekty wojskowe, ale my po prostu nie będziemy przedłużać umowy o dzierżawie, która kończy się u nich w 2020 roku. Takie bazy i obiekty to zagrożenie dla naszych miast, które automatycznie stają się celami” – mówi Karatkiewicz.

Na pytanie o o lustracji osób winnych fałszowania wyborów, kandydatka odpowiada, że jeśli winni przyznają się sami, to warto przebaczać.

Chyba po raz pierwszy na spotkaniu z kandydatem jest obecny tłumacz języka migowego. Kiedyś „Cwietlit” był zresztą pałacem kultury głuchych.

W sprawie flagi państwowej i pomików Lenina Karatkiewicz po raz kolejny proponuje rozpisać referenda: o symbolice ogólnonarodowe, a o pomnikach – lokalne. Co prawda nad wejściem do budynku podczas spotkania powiewała biało-czerwono-biała flaga, więc swojego wyboru kandydatka chyba już dokonała.

Mówiąc o autorytetach w polityce międzynarodowej kandydatka wymienia Angelę Merkel. W polityce białoruskiej – niedawno zmarłego socjaldemokratę Alaksieja Karala, redaktora gazety „Nowy Czas”. Zianona Paźniaka nazywa „postacią historyczną”.

„Karmimy ogromną armię ludzi, którzy nic nie robią, a czasem stwarzają napięcie – odpowiada Karatkiewicz na pytanie o MSW. – Np. wojska wewnętrzne trzeba zredukować”.

Spotkanie dobiega końca. Kandydatka jeszcze raz apeluje o przyjście do lokali wyborczych 11 października. Ok. 21.00 razem z pomocnikami opuszcza salę. Szef jej sztabu niesie prezent od grodnian – słoik miodu.

AK, belsat.eu

Aktualności