Leonid Reszetnikow – szef Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych zakwestionował suwerenność Białorusi, a także istnienie białoruskiego języka. Na jego słowa zareagowała nawet najważniejsza państwowa gazeta na Białorusi „Sowiecka Białoruś”.
W rosyjskim kanale youtube „Action Tube” opublikowano wypowiedź dyrektora instytutu współpracującego m.in. z Administracją Prezydenta Rosji.
Leonid Reszetnikow stwierdził, że na Białorusi władze postępują „według ukraińskiego scenariusza”. W kremlowskiej leksyce oznacza, że w kraju ograniczane są rosyjskie wpływy. „Ukraiński scenariusz” to też zawoalowana groźba, bo ukraińska próba zerwania z rosyjskimi wpływami zakończyła się aneksją Krymu i wojną w Donbasie.
„I ta linia na oddzielenie Białorusinów od Rosjan, wybudowania muru między Białorusinami a Rosjanami: ideologicznego, historycznego i w jakimś stopniu duchowego jest oczywista” – mówił Reszetnikow.
Ekspert odniósł się też do kwestii językowych. Jego zdaniem język białoruski został stworzony postanowieniem KC WKP(b) w 1926 r. (Belsat.eu nie udało się odnaleźć takiego postanowienia).
„Rozumiecie? w 1926 r. Ten język ma 90 lat. Oto bomba, którą wtedy podłożono, a teraz wybucha małymi bombami. To bardzo nas wszystkich niepokoi i myślę, że również rosyjskie kierownictwo. Uwagę teraz odciąga Syria i Ukraina, dojście do władzy Trumpa i zapomina się o Białorusi. Nie można zapominać – to historyczna część wielkiej Rosji, ogromnej Rosji, to część naszego narodu. O czym oni (białoruskie władze – Belsat.eu) myślą? Odsunąć się od Moskwy i oddać się komuś innemu – tak to wygląda” – dodał.
Reszetnikow jest generałem-lejtnantem wywiadu. Od 2009 r. stoi na czele Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych. Instytucja dostarcza raportów o sytuacji międzynarodowej Administracji Prezydenta RF, rosyjskiej Radzie Bezpieczeństwa i innym.
Na artykuł zareagowały nie tylko oburzone media niezależne, ale również organ administracji prezydenta „Sowiecka Białoruś”. Anonimowy komentator w artykule „Pomyłka byłego rezydenta” nazywa szefa instytutu „emerytem”.
„Nagadał coś sobie emeryt, no i udowodnił, że jest pełnym dyletantem, no co z tego. Gaduł w życiu nie spotkaliście? Kto wie, co może chlapnąć kolejny „badacz” historycznej prawdy na podstawie pierwszych stron gazety „Prawda”” – podsumował autor SB.
Na rozmowę do białoruskiego MSZ wezwano także radca ambasady Rosji, który usłyszał, że tego typu wypowiedzi rosyjskich ekspertów są niedopuszczalne.