„Puting” z okazji przyłączenia Krymu pod murami Kremla


Odgórnie organizowane demonstracje wyrażające poparcie dla rosyjskiego prezydenta nazywane są w Rosji od zbitki słów Putin i miting – „putingami”. Na wczorajszym demonstracji-koncercie jak zwykle zwożono pracowników instytucji państwowych, a cześć z nich prawie od razu opuściła Plac Czerwony.

Około godziny 17 czasu moskiewskiego rozpoczęło się zapowiadane przez rosyjskie rządowe media „wielkie święto”: 2 lata temu, 18 marca 2014 r., prezydent Rosji Władimir Putin podpisał akt prawny „o przyjęciu Republiki Krym i miasta Sewastopol w skład Federacji Rosyjskiej”.

Z tej okazji zorganizowano dzisiaj w Moskwie, „manifestację-koncert”, na jaką przyszło się kilka tysięcy mieszkańców rosyjskiej stolicy. Jeszcze ważniejsza „manifestacja” odbywała się w tym samym czasie na samym Krymie, gdzie w uroczystościach wziął udział Władimir Putin.

W Moskwie jego słowa transmitowano na telebimach ustawionych tuż przy cerkwi katedralnej św. Bazylego:

„Drodzy przyjaciele, pozdrawiam was z okazji tego wielkiego święta, ponownego zjednoczenia Krymu z Rosją. Na ten moment sprawiedliwości historycznej czekało, bez żadnej przesady, kilka milionów ludzi. I mieszkańcy Krymu oraz Sewastopola sprawili, że ten moment nadszedł, w zupełnie wolnym głosowaniu podczas referendum.”, powiedział prezydent Rosji, przywitany okrzykami radości i na Krymie i w Moskwie.

Atmosfera pod ścianami Kremla mimo wszystko bardziej przypominała koncert, niż demonstrację. Osoby z flagami partyjnymi, między innymi Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej i „Sprawiedliwej Rosji”, opuściły plac prawie od razu po przemówieniu Putina. Zresztą nie wszyscy wydawali się zachwyceni perspektywą stania na mrozie przez jeszcze kilka godzin. Z rozmów z uczestnikami demonstracji można wywnioskować, że mało kto na nią przyszedł z własnej woli.

„Tak, przyszedłem tu z tą wielką flagą Rosji, jak Pan widzi, ale to nie jest tak jakbym to popierał czy coś”, mówi młody mężczyzna w zimowej kurtce, Nikołaj. „Co ja mogę Panu powiedzieć, pracuję w Moskwie w firmie państwowej, jest nas tam 30, to zmusili nas tu dzisiaj przyjść. Ja na przykład w ogóle nie stoję po tej stronie, no bo po co nam było się skłócać z naszymi braćmi Ukraińcami? Ja jednoznacznie uważam, że Krym powinien był pozostać ukraińskim. Wiadomo, że to wielka polityka i Putin, ale czystko racjonalnie, to nawet jakbym chciał tam pojechać na urlop, to jest tam teraz 2 razy drożej, niż jak Krym był ukraiński”, uważa pan Nikołaj.

W pewnym sensie wtóruje mu Giennadij, który przyszedł z dość dużą czarno-pomarańczową flagą, symbolizującą dawne zwycięstwa Imeperium Rosyjskiego:

„No, manifestacja jak zawsze, przemowy itd…ale to, że przyszedłem z flagą nie znaczy, że ja to popieram. Nie żeby zupełnie mnie zmusili, ale w pracy kazali mi tu dziś przyjść. Ja ogólnie mam po prostu sceptyczny stosunek do polityki i do polityków. Nie powiedziałbym, że popieram rząd bardziej, niż opozycję, a zachwycanie się zjednoczeniem z Krymem to już w ogóle nie moja bajka”, ucina rozmowę pan Giennadij.

Niektórzy jednak wydają się bardziej zadowoleni. Wśród nich Aleksandr mężczyzna w średnim wieku w czarnej skórzanej kurtce, idący pod rękę ze swoją żoną:

„Dzisiejsza manifestacja jest przepiękna, nie ma nic piękniejszego na świecie,” z wyczuwalną ironią niemal deklamuje Aleksandr. „Wszyscy, którzy uważają, że zjednoczenie Krymu i Rosji to złamanie prawa międzynarodowego to idioci! Człowiek, znający historię i prawo międzynarodowe, wie, że nie była to zła decyzja, to sprawiedliwość, której stało się zadość”, prawie słowo w słowo powtarza hasła płynące ze sceny.

Pomimo wątpliwości co do decyzji przyjścia na „manifestację-koncert”, wydaje się, że Moskwianie bawią się dobrze. Niektórzy podśpiewują razem z popularnymi artystami rosyjskiej estrady występującymi na scenie, niektórzy z uśmiechami na twarzy robią sobie zdjęcia z mężczyzną przebranym za kozaka Dońskiego, dumnie dzierżącym flagę „Republiki Donieckiej”. Niektórzy są już także po spożyciu napojów alkoholowych. Śmieci, głównie butelki i małe, przypinane do piersi flagi rosyjskie, są jednak są dość szybko sprzątane z ulicy przez pracowników komunalnych.

18 marca 2014 prezydent Rosji Władimir Putin podpisał akt prawny „o przyjęciu Republiki Krym i miasta Sewastopol w skład Federacji Rosyjskiej”. Uzasadnieniem tej decyzji było zorganizowane przez Rosję w tym ukraińskim regionie referendum, na którym 96% mieszkańców półwyspu miało zagłosować za niepodległością od Ukrainy i przyłączeniem ich regionu do Rosji. Unia Europejska, Stany Zjednoczone i przytłaczająca większość społeczności międzynarodowej nie uznaje wyników „krymskiego referendum” i późniejszej aneksji półwyspu przez Rosję.

Z Moskwy Karol Łuczka/ Biełsat

Aktualności