Przypadek czy podpalenie? Co się wydarzyło w zabytkowym browarze w centrum Grodna


Zabytkowy budynek spłonął 21 maja, na pięć dni przed wystawieniem go na przetarg. Ale to tylko dotychczasowy finał dramatycznej historii, której bohaterem jest historyczny gmach o bardzo atrakcyjnej lokalizacji – znajdujący się w samym centrum miasta.

Wejść do budynku mógł każdy

Pożar gaszono przez kilka godzin. Ogień uszkodził drugie piętro głównego budynku i całkowicie zniszczył dach. Przed spłonięciem koszt browaru wynosił 1,5 mln rubli (ok. 3 mln zł). Teraz zdjęto go z aukcji – obiekt czeka na powtórną wycenę.

Śledztwo bada wersję podpalenia, przesłuchano już kilkadziesiąt osób. Być może było to umyślne podłożenie ognia w celu uzyskania odszkodowania, chociaż wiadomo, że zabudowania browaru nie były ubezpieczone.

Przez kilka ostatnich lat browar nie był chroniony i mógł do niego wejść każdy chętny. Teraz po mieście krążą przeróżne plotki – jedni twierdzą, że w dniu pożaru widzieli uciekających stamtąd ludzi, inni mówią o nieznanych sprawcach w maskach.

Brama wejściowa nadal jest otwarta i wciąż można wejść do środka.

Nic dziwnego, że błyskawicznie pojawili się tam chętni do szybkiego zarobku. Maruderzy rozciągają wszystko co można sprzedać jako surowce wtórne.

Właściciele chcieli rozebrać budynki na metal

Można powiedzieć, że wcześniej w podobny sposób podeszli do swojej nieruchomości właściciele budynków. W 2012 roku zabudowania browaru kupiła za równowartość ok. 400 tys. dolarów firma Ekapramenerha. Początkowo przedstawiła ona wspaniały projekt rewitalizacji obiektu: miało tam powstać muzeum piwa, gospoda, restauracja, w której podawano by piwo własnej produkcji. Planowano nawet amfiteatr, gdzie odbywałyby się letnie koncerty.

Nic z tego nie wyszło. Co więcej, z nieoficjalnych informacji wynika, że właścicieli bardziej interesowało rozebranie budynków na surowce wtórne.

Obecny stan zabudowań browaru

Potwierdził nam to proszący o zachowanie anonimowości były funkcjonariusz wydziału ds. walki z przestępczością zorganizowaną białoruskiego MSW.

„Firma częściowo specjalizowała się w handlu metalem, nieprzypadkowo też zaczęto nabór pracowników zajmujących się montażem i demontażem konstrukcji metalowych. Wkrótce z browaru zaczęto wywozić elementy metalowe. Były opinie, że firma planuje wywieźć z terenu zakładów cały metal. Szacunkowe wyliczenia wskazują, że byłby on wart ok 400 tys. dolarów. Nie wydaje się wam, że to w ciekawy sposób zbiega się to z początkową wartością browaru? W taki sposób firma zwraca sobie włożone w zakup środki, pozostawiając przy tym budynki”.

Obecny stan zabudowań browaru

Aby odwrócić od siebie podejrzenia, Ekapramenerha przekazuje prawo własności do obiektu innej firmie – Praminwesttechnałohii. Tak się złożyło, że obie miały tego samego właściciela. „Nowy” gospodarz miał ponoć też nowe plany rewitalizacji browaru, ale też ich nie zrealizowano.

Potem budynki sprzedano ŻaWasinwestowi, którego kierownictwem jednak szybko zainteresowała się milicja. Wyrokiem sądu stary browar został przekazany miastu, ale grodzieńskie władze nie były zainteresowane wzięciem na siebie odpowiedzialności za utrzymanie takiego kłopotliwego mienia.

Ostatecznie do transakcji nie doszło, a poprzednie umowy kupna – sprzedaży unieważniono. Formalnym właścicielem pozostała firma – bankrut Ekapramenerha.

Czy teraz znajdzie się chętny do kupienia spalonych zabudowań? Na razie nie wiadomo nic ani o nowej wycenie, ani o warunkach nowego przetargu, ani o jego dacie.

Historia świetności i upadku

Grodzieński browar może poszczycić się niemal 150-letnią historią, której początki przypadają na rok 1968. Johann Kunz, austriacki kupiec, który ukończył kursy piwowarskie w Pradze założył wtedy browar na miejscu byłego pałacu Sapiehów w Grodnie. Po rozkręceniu biznesu, w 1877 roku zaczął budowę wieży słodowej, a browar zaczął działać pełną parą.

Słynął on daleko poza Grodzieńszczyzną, ale kiedy w 1897 roku Kunz przekazał go swoim synom, jakość piwa zaczęła się psuć. Założyciel przedsiębiorstwa zmarł w roku 1907.

Po 1945 roku, kiedy Grodno znalazło się w granicach ZSRR, browar został zmodernizowany, wskutek czego jakość miejscowego piwa zaczęła odpowiadać „ogólnoradzieckiej”, co wcale nie jest komplementem. Bez większych zmian browar przetrwał do początku lat 90 i ci, którzy pamiętają tamten smak, wspominają go bez zachwytu. Niektórzy wręcz twierdzą, że tego paskudztwa nie dało się pić.

Na początku stulecia liderem białoruskiego przemysłu browarniczego stały się zakłady piwowarskie w Lidzie. Z braku modernizacji i inwestycji grodzieński producent nie wytrzymał konkurencji. Browar nad brzegiem Niemna zbankrutował 10 lat temu i został zamknięty.

Zainteresowały się nim jeszcze słynne rosyjskie zakłady piwowarskie Bałtika. Rosjanie chcieli zainwestować środki w modernizację, ale pomiędzy kompanią z Petersburga a kierownictwem Białoruś wynikł konflikt interesów. Wspólnego interesu nie ubito, a budynki wystawiono w końcu na sprzedaż.

Mikoła Dziamidzieu, belsat.eu. Zdjęcia autora

Aktualności