Białoruski sportowiec Iwan Krasouski miał koszmarnie wyglądający wypadek na paralotni. Następnego dnia już z niego kpił, demonstrując wbity w ramię pień drzewa, z którym przewieziono go do szpitala.
Podczas lotu prawdopodobnie urwała się jedna z linek trzymających spadochron i paralotnia runęła w dół. Spadła na las, w okolicach wsi Łaszany pod Mińskiem.
Wypadek był bardzo groźny i mógł zakończyć się tragicznie, ale już ratownicy z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, którzy udzielili poszkodowanemu pierwszej pomocy poinformowali, że jego stan jest „zadowalający”.
Do incydentu doszło w sobotę, a wczoraj lotnik, którego operowano w podstołecznym centrum medycznym w Borowlanach, opublikował zdjęcia ze szpitala. Młodą sosnę, która wciąż tkwiła w jego ramieniu, nazwał „największą zadrą świata”.
– Myślałem, że miękko wylądowałem, zrywam sweter, a tam sterczy polano o średnicy arbuza – nie ukrywał własnego zdziwienia tym co go spotkało białoruski twardziel.
I wielki szczęściarz…
DR, cez/belsat.eu