Prywatny Singapur, czyli podniebne pałace prezesa moskiewskiej spółdzielni


Mieszkańcy jednego z bloków mieszkalnych w stołecznej dzielnicy Kuncewo odkryli na jego dachu tajną willę.

Na dachu 19-piętrowego budynku prezes spółdzielni mieszkaniowej zbudował sobie cały dodatkowy dom. Do tego otoczony sztucznym trawnikiem, ze strefą do grilla, oraz z eleganckimi meblami ogrodowymi. Nie zabrakło nawet prywatnego basenu.

Lokatorzy wytropili te luksusy przypadkiem – zaczęli coś podejrzewać, kiedy na plac zabaw pod blokiem zwalił im się prosto z nieba im plastikowy domek wielkości samochodu. Na szczęście nic nikomu się nie stało, ale mieszkańcy zrzucili się na drona i zobaczyli to, co zobaczyli…

To był zresztą jedyny sposób, aby skontrolować co się dzieje na dachu budynku, ponieważ prezes Walerij Sadowski zamknął prowadzące tam wejście, nie kontaktuje się z lokatorami i nawet zebrania mieszkańców prowadzi w trybie zaocznym. Teraz przynajmniej już wiadomo, dlaczego.

Tymczasem sąsiedzi domorosłego latyfundysty skarżą się na nierozwiązane problemy:

– Tynk na fasadzie odpada. Parking podziemny zawilgł i zarasta pleśnią. Opłaty za ogrzewanie pobiera się według zawyżonych taryf. Remont placów zabaw udało się zrobić tylko dzięki pomocy portalu władz Moskwy – żali się jedna z mieszkanek.

Nagłośnieniem sprawy zajęła się gazeta Komsomolskaja Prawda. W sprawie nielegalnej willi wszczęto postępowanie prokuratorskie. Jeżeli jego materiały zostaną przekazane do sądu, to podniebna willa może zostać rozebrana, a unikalny kawałek Singapuru, który w moskiewskim Kuncewie zbudował sobie pan prezes, przejść do przeszłości.

cez/belsat.eu wg kp.ru

Aktualności