Powrót włóczebników. Na Nowogródczyźnie odradza się zapomniane święto


Niegdyś w wiosce Oćminowo (biał. Aćminowa) pod Nowogródkiem obowiązkowym elementem Świąt Wielkanocnych były odwiedziny włóczebników, którzy ze śpiewem i życzeniami chodzili od domu do domu. Teraz tę tradycję próbuje się odnowić.

Święto włóczebne aż do późnego średniowiecza kojarzono przede wszystkim z początkiem prac na roli. Mężczyźni zbierali się wtedy razem, aby przejść przez wieś i zaśpiewać gospodarzom okolicznościowe pieśni. Gospodarze witali włóczebników wędlinami, jajkami i chlebem. Obrzęd miał sprzyjać urodzajności i chronić przed różnymi nieszczęściami.

Stopniowo, wraz z umocnieniem się pozycji chrześcijaństwa, obyczaj włóczebny stał się częścią obrzędów związanych z Wielkanocą. Utracono wówczas też jego magiczne znaczenie – teraz to tylko rozrywkowy element święta.

Za czasów komunizmu tradycja włóczebna stopniowo zamierała, ale nie umarła do końca. Miejscowy entuzjasta Andrej Kisły zdążył zapisać i zebrać teksty wiejskich pieśni wielkanocnych. Z innymi miłośnikami tradycji dwa lata temu udało mu się odrodzić obrzęd włóczebny. W zespole znalazł się harmonista oraz „workowy”, który zbiera podarunki – do wielkiego, ozdobionego kosza.

Kiedy po raz pierwszy od lat włóczebnicy zaczęli obchodzić wówczas wieś, okazało się, że wielu jej mieszkańców jeszcze nie zapomniało o tej tradycji. Gości zapraszano do stołu i nalewano po kieliszku.

Odrodzony zwyczaj podoba się też dzieciom, które proszą rodziców o odwiedzenie w czasie Wielkanocy dziadków w Oćminowie.



A mimo tego, że współcześni włóczebnicy śpiewają tylko jedną pieśń – a nie kilka, jak ich poprzednicy – przykład z Oćminowa potwierdza, jak lokalna inicjatywa, nawet bez wsparcia z zewnątrz może pomoc w odrodzeniu tradycyjnej kultury.

Wiaczasłau Radzimicz, belsat.eu

Aktualności