Z ukraińskich urzędów mają zniknąć skorumpowani urzędnicy i związani z reżimem Janukowicza przedstawiciele resortów siłowych. Wprowadzenie w życie „Ustawy o oczyszczeniu władzy” było jednym z głównym żądań Majdanu.
Ustawa została przegłosowana jeszcze we wrześniu, choć kończący swoją kadencję parlament przyjął ją pod naciskiem manifestantów palących opony przed budynkiem parlamentu.
Lustracji jak poinformował premier Jaceniuk, będzie podlegać milion ukraińskich urzędników. Kluczowe figury poprzedniego reżimu otrzymały 10 letni zakaz zajmowania stanowisk państwowych. Wielu z nich uciekło z kraju. Są jednak i tacy, którzy nadal mają nadzieję zachować wpływy w polityce. Wśród nich znajduje się szara eminencja Janukowicza – szef jego administracji w latach 2010-14 Siergiej Lewoczkin, który opuścił swoje stanowisko jeszcze przed krwawymi wydarzeniami na Majdanie w lutym 2014 r. To własnie Lewoczkin w kontrolowanych przez siebie mediach rozpoczął kampanię przeciwko podpisaniu przez prezydenta nowego prawa. Gdy jednak nie odniosła skutku przy pomocy swojej siostry-deputowanej ukraińskiego parlamentu skierował dokument do Komisji Weneckiej – organu doradczego Komisji Europejskiej zajmującego się kontrolą nad przestrzeganiem praw człowieka w ustawodawstwie i prawie. Politycy byłej Partii Regionów poinformowali o swoich zamiarach przesłania dokumentu do Sądu Konstytucyjnego.
Zapisy prawa wywołują wątpliwości również u przedstawicieli nowej władzy. Prezydent Poroszenko nazwał ustawę “niedoskonałą” .Prokurator Generalny oświadczył, że prawo jest sprzeczne z konstytucją i prawem międzynarodowym i jego prowadzenie skończy się licznymi pozwami do Europejskiego Sądu Praw Człowieka.
Jednak deputowany ukraińskiego parlamentu – jeden z autorów ustawy Leonid Jemiec jest przekonany, że nowe prawo nie narusza europejskich standardów praw człowieka. „Europejczycy przekonywali nas, że nie ma ryzyka, i że tego typu skargi zostaną uznane w europejskim sądzie”. Jego zdaniem ustawa nie sprzeciwia się zapisom konstytucji ani zasadzie o domniemaniu niewinności.
Prawo „O oczyszczeniu władzy” wchodzi w życie w najbliższych dniach. Jednak jak podkreśla jeden z jego twórców aktywista Karl Wołoch, dokument jest dopiero pierwszym krokiem w procesie oczyszczenia władzy. Dotyczy bowiem bowiem jedynie przedstawicieli władzy wykonawczej . Stanowiska pochodzące z wyborów – deputowani parlamentu, radni i merowie zostali na wniosek europejskich ekspertów wyłączeni z recesu lustracji. Ich zdaniem, najlepszym rodzajem lustracji są po prostu demokratyczne wybory. Jeżeli chodzi o władzę sądowniczą – dla zwolnienia sędziów w ramach lustracji należałoby zmienić konstytucję.
Lustrację przyjętą w tym kształcie można uznać za dość radykalną. Możliwość zajmowania stanowisk państwowych straci praktycznie całe otoczenie byłego prezydenta do wiceministrów włącznie. Podobnie będzie w przypadku kierownictwa Prokuratury Generalnej, MSW, SBU do zastępców naczelników lokalnych wydziałów. Lustracji będą podlegać również szeregowi pracownicy struktur siłowych zamieszani w prześladowania aktywistów Majdanu.
Funkcjonariusze, których przestępstwa zostaną udowodnione w procesie sądowym będą mieli prawo do „zmycia win krwią”. Nie zostaną zwolnieni jeśli wezmą udział w działaniach bojowych na wschodzie Ukrainy.
Urzędnicy i funkcjonariusze niższego szczebla będą musieli w procesie lustracji udowodnić pokrycie swoich wydatków dochodami. Przy tym zostanie zbadany również stan majątkowy małżonków i dzieci.
Według Leonida Jemca przyjęty dokument jest próbą przywrócenia w społeczeństwa zaufania dla władzy. Kolejną ustawą naprawy państwa będzie prezydencki projekt stworzenia biura antykorupcyjnego, który przeszedł fazę pierwszego czytania w Radzie Najwyższej.
Zdaniem Karla Wołocha wprowadzenie w życie ustawy o lustracji jest sukcesem białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego i próbą zmiany państwa w cywilizowany sposób, a nie przy pomocy ulicznych walk.
Andrij Pizniuk dla belsat.eu