Pod Mińskiem pobito matkę białoruskiego ochotnika z Donbasu


Kobieta nie wyklucza, że zamierzano ją zabić, bo bito po głowie.

„29 czerwca pod Mińskiem napadnięto na matkę żołnierza Grupy Taktycznej Białoruś, naszego towarzysza broni Zubra” – poinformowali członkowie grupy w Facebooku.

Zrzut ekranu 2016-06-30 o 18.28.15

Komunikat w serwisie społecznościowym

Matka żołnierza opowiada, że napadnięto na nią, kiedy wysiadła z pociągu podmiejskiego i szła w kierunku swojej działki w okolicach Mińska.

„Usłyszałam z tyłu jakieś kroki, obejrzałam się i zobaczyłam nieznajomego mężczyznę o porządnym wyglądzie. Trzymał w ręku jakiś kołek. Chciałem biec, ale nagle posypały się ciosy. Nie wiem, jak udało mi się uciec. Przybiegłam na swoją działkę, wezwałam sąsiadów. Przyjechała milicja. Potem zawieźli mnie do szpitala, bo była rozbita głowa i nałożyli szwy” – relacjonuje kobieta.

Milicja rozkłada ręce

Ofiara jest przekonana, że milicja nikogo nie będzie szukać, chociaż przyjechały trzy patrole i zbierały zeznania. Milicja rozkłada ręce, bo motywy są niejasne.

„Rabunku nie było. Może chciał tylko postraszyć, a może to jakaś akcja polityczna. Nie wiem, czego ode mnie chciał ten człowiek. W ogóle nie wiem co myśleć. Albo to jakiś przypadek, albo to związane z moim synem, który walczy na Ukrainie. Albo z tym, że usiłuję odzyskać od KGB mój notebook, który zabrano mi podczas rewizji” – opowiada matka Zubra.

 

Zdążyła przyjrzeć się napastnikowi. Był dobrze ubrany, wysoki i szczupły. Wysportowany, ale niemłody.

Syn kobiety walczy na Ukrainie już od ponad roku. W kraju wszczęto za to przeciwko niemu postępowanie karne z artykułu „najemnictwo”. U matki przeprowadzono rewizję, wtedy też zabrano notebook.

„Wzięli moją rzecz i trzymają od 14 marca. Uważam, że bezprawnie. Mój syn pojechał do bratniego narodu ukraińskiego. Mam ukraińskie nazwisko panieńskie, mamy ukraińskie korzenie. On był instruktorem w bazie batalionu Azow. Nie widzę w tym nic złego” – mówi matka żołnierza.

NМ, belsat.eu, wg Radio Svaboda

Aktualności