Komisje wyborcze w mieście nad Bugiem nie mogły się pochwalić rekordową frekwencją, ponieważ już w głosowaniu przedterminowym wzięło udział 30 proc. uprawnionych. Co prawda w bufetach wyborczych było dziś tłoczno.
Wypić i przekąsić można było tam już za nieco ponad 2 ruble, czyli za równowartość niespełna 4 złotych. W czasie, gdy nasi korespondenci pracowali w samym punkcie wyborczym, w bufecie dosłownie „wymieciono” pierożki z powidłami po 18 kopiejek.
– Wiele osób nie idzie do tych punktów wyborczych, a przychodzi do nas – kupować nasze pierożki. Upiekliśmy 150 sztuk i nie zostało ani jednego, bo smaczne były. I gołąbki wykupiono, i roladę z jajkiem… – opowiada nam z dumą sprzedawczyni.
Ceny naprawdę są niskie, ludzie idą więc do lokali wyborczych, aby skosztować tych przysmaków. Młodzieży zupełnie tu nie ma, większość stanowią emeryci. O samych wyborach mówią nam, że nie wierzą, aby zmieniły coś w ich życiu.
Za to zgodnie z wyborczą tradycją w szkolnych bufetach od 8.00 rano nalewa się wódkę – po 74 kopiejki (trochę ponad złotówkę) za „50 gram”. Jednak przedstawiciele komisji wyborczych nie uważają, że to jakiś problem: w dzień wyborów szkolne bufety nie są traktowane jako szkolne.
Mimo atmosfery takiego wyborczego święta nie wszyscy cieszą z wizyt niezależnych dziennikarzy. Od dziennikarzy Biełsatu żądano nie tylko okazania legitymacji prasowych, ale również, by na pismie przedstawili zadanie, którego wykonania oczekuje ich redaktor.
Jak takie coś miałoby wyglądać, nie wiedzieli sami członkowie komisji. Wyjaśniali, że nie znają żadnego aktu prawnego określającego tę kwestię, ale otrzymali właśnie takie „instrukcje” na temat traktowania niepaństwowych mediów.
АL, МC, cez/belsat.eu