Pięć lat temu w zagadkowych okolicznościach zmarł Aleh Biabienin


Tragiczna śmierć znanego dziennikarza i jednego z założycieli strony internetowej charter97.org była wynikiem jego działalności zawodowej oraz zastraszania niezależnych mediów. Tak uważają ci, którzy go znali.

Aleha znaleziono powieszonego w domu na własnej działce – 3 września 2010 roku. Okoliczności śmierci badała prokuratura obwodu mińskiego. Śledczy doszli do wniosku, że było to samobójstwo – na ciele zmarłego nie wykryto śladów przemocy. Nie odnaleziono jednak przedśmiertnego listu.

Postępowania karnego w tej sprawie nie wszczęto, a okoliczności śmierci dziennikarza wciąż wywołują wiele pytań – zwłasza u jego przyjaciół i współpracowników. Nie wierzą oni ani w jego samobójstwo, a ci, którzy byli na miejscu tragedii twierdzą, że widzieli ślady przemocy na jego ciele.

Ekshumacji jednak nie przeprowadzono, a kilku dziennikarzom, którzy publicznie wyrażali wątpliwości co do oficjalnej wersji tragedii, grożono.

Aleh Biabienin był jednym z najbliższych współpracowników Andreja Sannikawa – opozycyjnego kandydata na wyborach prezydenckich 2010 roku.

Wkrótce po jego śmierci mińska dziennikarka Wiktoria Kołczyna nakręciła film poświęcony mu dokumentalny pt. „Aleh Biabienin: Pozostanę”.

Obraz opowiada o tych, którzy wykonywali swoją pracę mimo gróźb, nawet wiedząc o tym, co stało się z Alehiem. Wiedząc, że każdy z nich może być pobity, wywieziony przez „nieznanych sprawców” do lasu i tam porzucony (Biabieninowi przytrafiło się to w r. 1997). Wielu z nich znało Aleha i wielu wie, że może ich napotkać jego los.

belsat.eu, baj.by

Aktualności