Ofiary byłego agenta KGB opowiadają swoje historie


Wcześniej pokazaliśmy Wam wyznania byłego agenta KGB. Nie możemy więc pominąć burzliwej reakcji jego ofiar. Podają one nowe przykłady dyskredytowania, oszczerstw i prowokacji ze strony funkcjonariuszy służb. KGB jednak milczy i sprawy nie komentuje.

Ponad dwa lata temu niezależna dziennikarka z Homla Łarysa Szczyrakowa padła ofiarą oszczerczej działalności okrytej złą sławą strony gomelbest.com. Informacje zamieszczone na portalu prawie zrujnowały życie kobiety. Wszystko zaczęło się od rewizji przeprowadzonej przez KGB.

„Podczas przeszukania zabrali mój komputer, w którym znaleźli intymne zdjęcia. Pół roku później pojawiły się one w sieci, wrzucono je na stronę sex-randek. Potem na homelskim portalu pojawił się artykuł o tym, że te zdjęcia pojawiły się w Internecie” – opowiada Szczyrakowa.

Są i inne opowieści, także z Homla. W 2011 roku aktywistka Ksienia Jarasłaucawa brała czynny udział w organizowaniu milczących protestów. W związku z jej działalnością grożono jej odebraniem dziecka. Teraz wiadomo, że KGB planowało wymierzoną w nią prowokację. Ksieni miały zostać podrzucone narkotyki.

„Gdy dowiedziałam się o narkotykach, byłam zszokowana. Jeśli to prawda, to oni mogą wsadzić każdego” – mówi działaczka.

Wszystkie te historie łączy jedna osoba, a dokładniej, jej wyznania w wywiadzie dla Biełsatu. Pochodzący z Homla Siarhiej Wasilieu, który uciekł do Polski, przyznał się do wieloletniej współpracy z homelskim KGB. Teraz wiemy dokładnie: to on był administratorem oszczerczej strony gomelbest.com, wiedział on także o planowanym podrzuceniu narkotyków.

„Moją pracę można podzielić na dwa etapy: do portalu i po portalu. W drugim etapie moja praca była związana głównie z opozycją. Chcieli, by strona działała i bym, w miarę możliwości, kontaktował się z opozycjonistami” – powiedział Biełsatowi były agent KGB.

W jaki sposób agent pod pseudonimem Simon zbierał informacje, można się dziś dowiedzieć nie tylko z jego opowieści. Osoby, które obserwował Wasilieu, twierdzą, że łatwo nawiązywał kontakty z homelskimi opozycjonistami, często odwiedzał miejsca, w których zbierali się przedstawiciele demokratycznej społeczności Homla.

„Zaczęliśmy często się spotykać przy ul. Poleskiej, gdzie miały miejsca różne seminaria. Początkowo chodził na protesty, potem zaczął się z nami spotykać nieformalnie, czasem rozmawialiśmy przez telefon” – wspomina Ksienia Jarasłaucawa.

A oto jeszcze jedna osoba, która uważa się za pokrzywdzoną działalnością Siarhieja Wasiliewa. Homelski obrońca praw człowieka Leanid Sudalenka twierdzi, że najprawdopodobniej agent Simon stał za incydentem, który mógł się dla aktywisty zakończyć więzieniem. W 2015 roku włamano się na skrzynkę mailową Sudalenki. Następnie nieznani sprawcy zaczęli wysyłać z niej materiały pornograficzne do instytucji państwowych.

„Chciałbym poznać dane tego człowieka, chciałbym się z nim spotkać. W tym celu zwróciłem się do polskich władz z prośbą o przekazanie jego adresu” – mówi homelski obrońca praw człowieka.

Ilu pokrzywdzonych w ten sposób może być na całej Białorusi – póki co pozostaje zagadką.

Siarhiej Wasilieu do swojego wcześniejszego zawodu podchodzi niejednoznacznie. Twierdzi, że robił to, by potem móc opowiedzieć o metodach działania białoruskich służb specjalnych. Jednak mało kto w to wierzy, a i on do swojej publicznej spowiedzi podchodzi sceptycznie…

„Może nie wszystko było kłamstwem… Opozycjoniści musieli sami rozumieć, że są śledzeni i nie można robić niewłaściwych rzeczy. Nie można być skorumpowanym, nie można wykorzystywać swojej władzy, nie można upodabniać się do tych, którzy są u władzy” – komentuje były agent.

Póki co KGB nabrało wody w usta i nie przyznaje się do swojego byłego agenta. Z kolei Białorusini pytają: ilu takich Simonów przypada na jednego obywatela?

Jan Babicki, Biełsat

Aktualności