„Odmykanie ziemi” - dzień św. Jury na białoruskiej wsi


Prawosławni obchodzą dzień św. Jerzego (Grzegorza) Zwycięzcy 6 maja i 9 grudnia.  Według wierzeń, ma się on opiekować zwierzętami domowymi i polami. Święto najprawdopodobniej przetrwało od czasów pogańskich, kiedy takie same funkcje pełnił słowiański bóg Jaryła. Korespondent Biełsatu obserwował obchody święta na współczesnej białoruskiej wsi.

Mieszkańcy wsi Obczyn znajdującej się na środkowej Białorusi reaktywowali pradawny obrzęd – i świętują go tak jak ich przodkowie z tradycyjnym bochnem chleba i tańcami w świątecznym korowodzie na polu.

Obrzęd rozpoczyna się od udekorowania brzozowych gałązek różnokolorowymi wstążkami.

Przed obrzędem „odmykania ziemi” jego uczestnicy święcą bochen chleba zwany w prawosławnej tradycji “karawajem”.

Świątecznemu pochodowi  przewodzą:  kobieta z chlebem na rękach, chłopiec z grabiami przewiązanymi chustką i chłopiec – pastuszek  z batem. Uczestnicy udają się pole żyta.

Po spotkaniu młodzieży na polu chustkę przewracano na czerwoną stronę.

Zgodnie z miejscowym zwyczajem, gospodynie wychodzą z domu z własnymi bochenkami chleba  i kłaniają się nadchodzącym. Chleb wtedy nabiera mocy biorącej się z młodzieńczej siły uczestników obrzędu.

Gospodarze witani są śpiewem i otrzymują świąteczne życzenia.

 

Dzień św. Jury to także dzień pierwszego wyprowadzania bydła na pole. Tego dnia rosa na łąkach i polach ma według wierzeń szczególne wartości lecznicze. Uczestnicy tarzają się w młodym życie, by zmoczyć się leczniczą rosą i nacierają nią szyję koniom, co ma zapobiegać otarciom od chomąta.

Dziewczęta smagają chłopców wierzbowymi witkami, co ma zapewnić dobre zdrowie.

Przed wyjściem na bosaka na pole żyta i rozpoczęciem korowód, młodzi ludzie modlą się, a potem klękają i przykładają uszy do ziemi, by usłyszeć jak „szumi”, czy „przemawia” – czy jest gotowa do „otwarcia”.

Proces „odmykania” ziemi polega na podnoszeniu leżącego na wyszywanym ręczniku chleba. Karawaj wędruje od ziemi do słońca – potem dzieje się to samo z samym ręcznikiem – co ma zapewnić, że żyto obrodzi. Pastuszek również, by zapewnić urodzaj posypuje ziemię solą.

W tym roku świętowaniu sprzyjała słoneczna pogoda.

Na polu każda dziewczyna wtyka w chleb swoją brzozową witkę – a potem zanoszą go do chłopców, którzy usiłują zgadnąć, która witka należy do ukochanej.

Potem dziewczyna podchodzi do swojego wybranka, który ją symbolicznie obejmuje i całuje. Para następnie odchodzi na bok. Ta cześć obrzędu dawała szansę młodym ludziom na zbliżenie się.

Nadchodzi moment, gdy uczestnicy wzajemnie częstują się świątecznym chlebem. Najpierw jednak „częstuje” się „matkę ziemię” szczyptą soli.

Niektórzy mieszkańcy wsi do dziś wierzą, że „odmykanie ziemi” zapewni pomyślność w ich gospodarce.

Tekst i fotografie Wiaczesłau Radzimicz/jb/  WWW.belsat.eu/pl

Aktualności