Obrońcy Kuropat domagają się interwencji władz


Aktywiści protestujący przeciwko otwarciu restauracji tuż obok miejsca masowych mordów NKWD w Kuropatach udadzą się dziś do Prokuratury Generalnej, władz obwodu mińskiego i Służby Kontroli Państwowej.

Białoruscy aktywiści udadzą się do urzędów dziś o 14 czasu białoruskiego. O godzinie 12 zebrała się grupa aktywistów-prawników, która sporządziła odpowiednie dokumenty. Podczas gdy część obrońców pójdzie rozmawiać z władzami, na miejscu pozostaną wartownicy, którzy będą blokować sporną restaurację do północy.

– Nasze żądania są takie, jakie były wcześniej: zamknąć, zburzyć lub przenieść restaurację – poinformował lider Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Pawieł Sewiaryniec.

Opozycjonista podkreśla, że obrona miejsca pamięci będzie trwać.

– Stoimy. Wszystko się dopiero zaczyna – mówi Sewiaryniec.

Nie dla “restauracji na kościach”

28 maja pojawiła się informacja, że 1 czerwca na skraju uroczyska Kuropaty zostanie otwarty zajazd “Pajadziem, pajedzim” (“Pojedziemy, pojemy”). Powstał on w kontrowersyjnym kompleksie usługowo-rozrywkowym, dla budowy którego przesunięto granicę strefy ochronnej miejsca pamięci. Nie wiadomo, czy budynki nie stoją w miejscu masowych grobów ofiar NKWD. W lesie, w którym pochowano nawet 250 tys. osób, nie przeprowadzono bowiem kompleksowych badań archeologicznych.

31 maja aktywiści poszli rozmawiać z urzędnikami Mińskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego. Do spotkania jednak nie doszło – dyżurni zaproponowali zapisanie się w kolejce. Podczas nieoficjalnej rozmowy urzędniczka zapewniła, że restauracja nie zostanie otwarta 1 czerwca. Wiadomość taką potwierdziło także Ministerstwo Handlu. Tego samego dnia wieczorem milicja zaczęła zatrzymywać aktywistów, którzy postanowili pełnić wartę przy restauracji.

1 czerwca przed bramą “knajpy na kościach” odbyła się zbiórka obrońców i pierwsza demonstracja. Aktywiści domagali się przebudowania kompleksu usługowego na muzeum represji stalinowskich. Zajazd nie został ofiacjalnie otwarty, ale próbowały dojechać do niego ciężarówki z zaopatrzeniem – zostały zatrzymane przez demonstrantów.

Przez kilka następnych dni warty pod restauracją przebiegały bez większych incydentów. Jednak od 5 czerwca zaczęły powtarzać się konflikty z potencjalnymi gośćmi obiektu i prowokatorami. Milicjanci z drogówki wystosowali też do sądu zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia – blokadzie drogi.

6 czerwca, podczas gdy obrońcy zakładali miasteczko namiotowe, została zatrzymana dziennikarka Biełsatu Kaciaryna Andrejewa. Podczas transmisji na żywo podeszli do niej nieumundurowani funkcjonariusze, którzy następnie przewieźli ją na komendę w Baraulanach. Tam została rozebrana do bielizny w poszukiwaniu ukrytej kamery i oskarżona o wykroczenie – nielegalną produkcję medialną (cz. 2, art. 22.9 KW Białorusi).

Czytajcie więcej:

Uczestnicy protestu namawiają mieszkańców Mińska do bojkotu innych obiektów restauratora, m.in. Grand Courchevel, Tuse i The View. Rozpoczęła się także akcja zwalczania zajazdu w internecie – jego ranking obniżono do 1.1 z 5 punktów, aktywiści rezerwują stoliki dla grup, które nie przychodzą i zamawiają jedzenie pod nieistniejące adresy.

Białoruscy aktywiści uciekają się do takich metod w walce o miejsce pamięci narodowej, wiedząc, że takiej ochrony nie zapewni państwo. Obrońcy podejrzewają o czerpanie zysków z restauracji osoby z otoczenia władz. Dlatego też obrońcy liczą na konsolidację społeczną i presję zagraniczną, jak to było rok temu podczas blokady budowy biurowca na skraju cmentarza.

W lesie kuropackim pochowani zostali także Polacy. Tu prawdopodobnie spoczywają tysiące ofiar “operacji polskiej” NKWD.

Czytajcie więcej:

pj/belsat.eu

Aktualności