Biełsat odwiedził Oszmanę, gdzie żyje kilkaset Romów . W jednym z domów mieszka siedem romskich rodzin. Każda ma do dyspozycji jeden pokój o powierzchni 10- 16 m2. Brakuje jedzenia, w domu nie podłączono gazu. Żyją dzięki zasiłkom na dzieci, licząc każdy grosz.
„Są ludzie, którzy przeżyli ludobójstwo, jest bardzo wielu potrzebujących, a praktycznie wszyscy starzy ludzie żyją poniżej progu ubóstwa. W państwie nie programu skierowanego dla Romów” – podkreśla Aleh Kazłouski – przedstawiciel miejscowej wspólnoty romskiej.
Cyganie potwierdzają, że największym dla nich kłopotem jest podatek od „nieróbstwa”, który muszą zapłacić wszyscy obywatele Białorusi, którzy nie odprowadzają podatków do budżetu. Do pracy ich nie biorą – gdy zgłasza się Cygan pracodawca traci zainteresowanie.
Obecnie zostało niewielu Romów, którzy przeżyli wojnę. To osoby w podeszłym wieku, które wtedy były dziećmi. Dziś potomkowie przekazują ich wspomnienia. Na oczach matki Raisy Liwickiej hitlerowcy zabili ojca, a podczas obławy matkę i babcię.
Niektórym bardziej się poszczęściło. 86 letni Aliaksandr Grachouski przetrwał czasy wojny w oddziale partyzanckim. Obecnie otrzymuje emeryturę w wysokości 200 rubli (ok. 100 dol.). Mieszka w domu syna, który żyje z prac dorywczych.
Na Białorusi według oficjalnych danych mieszka ok. 7 tys. Romów. Oni sami twierdza , że jest ich nawet 60 tys. Na razie nie wiadomo ilu z nich otrzyma wsparcie od niemieckich władz.