Nieznani sprawcy zbezcześcili nagrobek Michaiła Żyznieuskiego


Grobem obrońcy kijowskiego Majdanu opiekuje się homelska dziennikarka Natallia Krywaszej. To ona zauważyła, że pojawił się na nim obraźliwy napis.

„Po przyjeździe tutaj zauważyłam ten napis: chyba gwoździem wydrapano po rosyjsku słowo „zdrajca” – mówi Natallia Krywaszej.

Dziennikarka nie chciała niepokoić rodziców Michasia i zwróciła się od razu do milicji. Reakcja była szybka. Już po kilku godzinach funkcjonariusze MSW powiadomili o incydencie matkę Żyznieuskiego i przyjechali razem z nią na cmentarz. Na miejscu sporządzono protokół o zniszczeniach. Matka nie ukrywa, że pomnik został ubezpieczony od takich wypadków.

„To nie pierwszy raz. W ubiegłym roku też coś takiego się stało. I wieńce ktoś niszczył i flagi darł i wszystko rozrzucał” – opowiada Nina Żyznieuskaja.

Jej syn zginął od strzału w serce – w styczniu 2014 roku, podczas wydarzeń na kijowskim Majdanie. Prezydent Poroszenko odznaczył go pośmiertnie orderem Bohatera Niebiańskiej Sotni. Odznaczenie odbierali osobiście rodzice.

Fundusze na pomnik zbierano dosłownie na całym świecie. Składali się biznesmeni, robotnicy i studenci. Pieniądze przychodziły z Białorusi, USA, Australii i wielu innych krajów. Pomnik ustanowiono na początku lipca i od tego czasu doglądają jej rodzice i wolontariusze.

Pani Nina ma ogromną nadzieję, że milicja znajdzie i ukarze przestępcę.

„Kiedy zobaczyłam ten napis, pomyślałam, że to jakiś dureń, który naoglądał się telewizji, coś mu się nie spodobało i pobiegł szkodzić. Normalny człowiek, nasz Białorusin nie będzie czegoś takiego robić – przekonuje kobieta.

A najwidoczniej wystarcza takich, którzy oszukani przez propagandę, są zdolni do takiego haniebnego uczynku

Jan Bryskier, Biełsat

Aktualności