Dziennikarz Biełsatu porozmawiał z “sąsiadami” Alaksandra Łukaszenki we wsi Szarszuny.
“Przez ostatnie trzy lata chyba ze trzy razy był. Częściej nie przyjeżdżał” – mówi mieszkaniec wsi.
Kobieta mieszkająca w Szarszunach wspomniała dzień, gdy przez wieś przejeżdżał konwój głowy państwa.
“Jechał, my nawet machaliśmy, a on trąbił klaksonem. Dlatego wszystkie te wymysły. A tu i drogę zawsze wyczyszczą. Super!” – mówi, z miejsca odrzucając słowa krytyki w związku z nadmierną kontrolą mieszkańców wsi, w której budowana jest rezydencja Łukaszenki.
Jednak inny mieszkaniec, który nie chciał pokazywać twarzy, mówi zupełnie co innego:
“Na ulicę wyjść nie można! Przeganiają, jak mówią, do chlewu! Niech jedzie, czego ma się bać! Idzie człowiek, a tu go za płot przeganiają, żeby na ulicy nikogo nie było.”
Redakcja Biełsatu otrzymała fotografie z placu budowy rezydencji.
Według dokumentów, właścicielem kompleksu w Szarszunach jest cypryjska spółka offshore Blattberg Holding Limited. O tym, jak firma z raju podatkowego weszła w posiadanie prezydenckiej rezydencji zobaczycie w materiale Biełsatu.
Zobacz także:
Biełsat na tropie nowej luksusowej rezydencji Łukaszenki WIDEO PL
Łukaszenka ugościł pakistańskiego premiera wodą z własnego źródła
Łukaszence spodobał się film o białoruskich traktorach – zdobywca nagród w Cannes WIDEO
NM, PJr belsat.eu; w artykule użyto zdjęcia ze strony www.radzima.org/be