„Na dziesięciu potencjalnych turystów do białoruskiej części Puszczy Białowieskiej dociera jeden”


O problemach, na które napotykają zagraniczni turyści opowiada organizator „bezwizowych wycieczek” do białoruskiego parku narodowego.

Od 12 czerwca ub. r. cudzoziemcy mogą przebywać bez wiz do trzech dni w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej. W minionym roku skorzystało z tej możliwości ponad 2 tys. osób – poinformowała niedawno szefowa wydziału turystyki Parku Narodowego Aksana Bahalejsza. Czy to dużo?

„Dwa tysiące to dobrze i fajnie, że ci ludzie zwiedzili Puszczę Białowieską. Ale myślę, że oczywiście to nieznaczny wynik i potencjał jest znacznie większy niż dwa tysiące w ciągu mniej więcej pół roku. Początek jest. Pytanie, co zrobić, aby zwiększyć te liczby?” – zastanawia się Hryhoryj Pamarancau, który w drugiej połowie ub. roku kierował Narodową Agencją ds. Rozwoju Turystyki.

Zaś Aksana Bagalejsza w rozmowie z belsat.eu wymienia: przyjeżdżają przede wszystkim Polacy, ale również Litwini, Łotysze, Niemcy, Włosi i Hiszpanie. I odnoszą dobre wrażenie.

„Staramy się przyjmować takich turystów, zapewniamy im wszelkie usługi, które możemy zaoferować. To wycieczki, transport, wyżywienie, zakwaterowanie. Wiele osób z przyjemnością przyjeżdża ponownie” – zapewnia szefowa wydziału turystyki Parku Narodowego.

Czasem gościom brakuje trochę rozrywek. Pisze o tym np. w swoim blogu Krzysztof Matys z Polski, który odwiedził białoruską część Puszczy zaraz po wprowadzeniu „liberalizacji wizowej”. Ale nawet uwzględniając ten fakt, cudzoziemcy naprawdę są zadowoleni – przynajmniej świadczą o tym opinie na portalu podróżniczym Tripadvisor.

Przyjeżdżają do Puszczy bez paszportu

Wycieczki dla tych, którzy chcą zwiedzić białoruską część Puszczy, organizuje hotel Białowieski, który znajduje się niedaleko od granicy, po jej polskiej stronie. Za 125 zł przygotuje wszystkie niezbędne dokumenty i dostarczy do granicy. To samo plus przewodnik (przy zamówieniu wycieczki grupowej) będzie kosztować już 230 zł.

„Największy problem dotyczący zwiększenia liczby turystów z Polski, którzy korzystają z trybu bezwizowego – to konieczność posiadania paszportu. Bardzo rzadko obywatele Polski jadą do Białowieży z paszportem, zazwyczaj mają przy sobie dowód osobisty. A bez paszportu nie mogą wjechać spontanicznie na ten „obszar bezwizowy”. I to sprawia, że na 10 potencjalnych turystów przyjeżdża jeden” – mówi przedstawiciel hotelu.

Ale ci, którzy jednak zwiedzą białoruski park narodowy, wracają zachwyceni podróżą, „przyjemnymi ludźmi i ogólnym porządkiem” – podkreślają w Białowieskim.

Czy Puszcza Białowieska stanie się „oknem na Białoruś”?

Czy można pójść dalej i objąć ruchem bezwizowym całą Białoruś, a nie tylko Puszczę Białowieską? Hryhoryj Pamarancau powołuje się na doświadczenie Rosji, gdzie turystom z rejsów wycieczkowych pozwolono w ciągu trzech dni przebywać w miastach portowych. Wiza jest do tego niepotrzebna. To samo można by zrobić z lotniskiem w Mińsku.

„Na przykład, kiedy Niemcy lecą z Niemiec do Rosji, to byłoby logiczne, żeby przy locie samolotem Bieławii z przesiadką w Mińsku dać możliwość trzydniowego pobytu w mieście. Idea jest oczywista, leży na powierzchni. Nie mogę komentować dlaczego tego się nie robi. Powinny robić to inne organy” – mówi Pamarancau.

Władze rozumieją, że aby przyciągnąć turystów, należy uprościć tryb wizowy – uważa nasz rozmówca. Nie jest on jednak przekonany, czy byłby w stanie wpłynąć na jakieś działania w tej kwestii, kiedy kierował jeszcze Narodową Agencją ds. Turystyki. Nie jest też pewny, czy może na to wpłynąć nawet Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Tymczasem „otwarcie” Puszczy Białowieskiej zainspirowały do podobnego kroku władze polskiego Augustowa. Pod koniec ub. roku powstała tam inicjatywa zniesienia wiz dla zwiedzających położony po obu stronach granicy Kanał Augustowski. Miałoby to ożywić region.

Zmicier Kustouski, belsat.eu

Aktualności