„My byliśmy jedynie żelaznym pyłem, a Biełsat ogromnym magnesem, który nas solidnie namagnesował”


Historia z Biełsatem wywołuje u mnie dwie sprzeczne myśli. Pierwsza, że Biełsat jest potrzebny. Druga, że jeszcze bardziej potrzebujemy swojego telewizyjnego kanału – pisze publicysta i pisarz z Polesia Andrej Horwat na stronie niezależnego Białoruskiego Związku Dziennikarzy.

Jeżeli Biełsat zostanie zamknięty, to naturalnie będzie mi żal tych ludzi, którzy znaleźli w nim schronienie. Biełsat dał wielu Białorusinom możliwość zostania w kraju i godnego życia – rozwoju zawodowego i realizowania swoich ambicji.

Żal mi kontentu, który mógł powstać w przyszłości. Najbardziej filmów dokumentalnych. Żadne medium na Białorusi nie ma takiego potencjału . Nie mam informacji o tym, jaki Biełsat ma wpływ na białoruską przestrzeń medialną. Mogę opowiedzieć tylko o sobie.

Jeżeli wyobrazimy sobie, że moje życie jest wielkim mieszkaniem, to Biełsat stał się jego pokojem przechodnim.

Pracowałem w rosyjskim wydawnictwie książkowym. Wydawaliśmy pozycje typu: „zagadki Moskwy”, „100 zadziwiających miejsc w Rosji”. Kiedyś przyjaciel, który robił reportaże dla Biełsatu, zaprosił mnie do współpracy. Tak trafiłem do tego pokoju, w którym przeżyłem rok. W tym pokoju po raz pierwszy w życiu otrzymałem wizę szengeńską i wyjechałem za zachodnią granicę. I dzięki niemu otwarła się dla mnie Europa i zupełnie zburzył dotychczasowy światopogląd.

Stało się tak po kursach w Białymstoku, na których moi polscy koledzy rozmawiali po białorusku, a ja nie umiałem. Wróciłem do domu, kupiłem książki, chodziłem na kursy, oglądałem „Mounik” (językowy program Biełsatu – Belsat.eu). I nauczyłem się.

I to nie tylko moja historia, to historia wielu Białorusinów, którzy wylecieli w świat z biełsatowskiego gniazda. My byliśmy jedynie żelaznym pyłem, a Biełsat ogromnym magnesem, który nas solidnie namagnesował. Teraz nosimy w sobie i roznosimy po świecie białoruski wirus, rozpowszechniamy wizję samych siebie i światopogląd, na który otworzyliśmy oczy na białostockich i warszawskich balkonach.

I właśnie w tym pokoju znalazłem drzwi do swojej chaty:

Jechaliśmy do chojnickiego rejonu z operatorem, by robić materiał dla Biełsatu. Lato było gorące, zatrzymaliśmy się na pustej trasie niedaleko od Prudku (wieś, w której obecnie mieszka autor – Belsat.eu), położyliśmy na trawie, smażyliśmy się na słońcu. Po obydwu stronach szosy rozciągały się pola żyta. Oddychałem tym rodzimym powietrzem i nagle powiedziałem.

„Oj jakby dobrze było by tu żyć”

I teraz właśnie tutaj mieszkam. Wyjechałem z wielkiego miasta na wieś nie bojąc się, że przepadnę. Wiedziałem, że mogę zarabiać na chleb tam, gdzie zechcę, bo miałem „Biełsat”. On dał mi wsparcie i wolność. Nie ONT, nie STV, nie Belarus-1, a właśnie Biełsat.

Ja poszedłem dalej, a ktoś nadal mieszka w tym przechodnim pokoju i dotąd szuka dla siebie światopoglądu. A dla innych to nie przechodni pokój, a salon. I szkoda mi tych ludzi.

Dla nich proszę: Biełsacie trwaj!

Dla studentów dziennikarstwa, dla których w moim kraju nie możliwości by się rozwijać: Biełsacie trwaj!

Dla kierowcy mikrobusa, który umiejętnie strollował pewnego irytującego dziadka gadającego o ZSRR, dlatego, że słyszał w programie „Z powrotem w przyszłość” (program Biełsatu o historii – Belsat.eu) – o Lwie Sapiesze i bitwie nad Orszą. I towarzyszyły mu przy tym potakiwania pasażerów.

I właśnie dla tego kierowcy i dla jego pasażerów: Biełsacie trwaj.

Z drugiej strony wspominam słowa pewnej prudkowskiej kobiety, która przychodziła do mnie kwasić ogórki.

„Teraz będziesz miał swoje ogórki. A nie będziesz zimą chodzić i żebrać” – tak powiedziała rozumna prudkowska dama.

Biełsat jest bardzo dobry. On jest i dla nas, i o nas, choć do końca nie jest nasz.

Jest tak jak orzech włoski, który rósł za naszym płotem. Jedynie orzechy z niego spadały na dach naszej drewutni – zbieraliśmy je i leczyliśmy się nimi od radiacji.

Potem sąsiad ściął drzewo. Ojciec jednak posadził mały orzech po naszej stronie. I teraz od kilku lat mamy swoje orzechy.

Ze stacją telewizyjną jest tak samo. Ona nie wyrośnie w ciągu roku, ale może zacząć rosnąć już teraz. Jeżeli nie posadzimy, to będziemy zbierać to co spadnie nam od sąsiadów.

Będziemy zbierać i prosić „nie ścinajcie nam „naszego-waszego” Biełsatu.

Andrej Horwat

Aktualności