MSZ w Mińsku strofuje szefa litewskiej dyplomacji


Białoruscy dyplomaci poczuli się urażeni „protekcjonalno-pobłażliwym tonem” jego wypowiedzi.

Poszło o fragment wywiadu z Linasem Linkevičiusem, który opublikowano na stronie Deutsche Welle.

„Integracja Białorusi w skład Rosji odbywa się bardzo dynamicznie, nazwijmy to tak. We wszystkich sferach. Wkrótce ruszą ćwiczenia „Zachód-2017”, dużo sprzętu zostanie wwiezionego na Białoruś z Rosji. I teraz trudno przewidzieć czy wyjedzie on z powrotem – mówił Linkevičius korespondentce DW Żannie Niemcowej. – Nie należy tu być naiwnym myśląc, że są jakieś przeszkody dla tej integracji. Przeciwnie, jest ich coraz mniej. My oczywiście chcielibyśmy wesprzeć białoruską suwerenność… to, co z niej pozostało”.

Wypowiedź tę niebawem skomentował rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Dzmitryj Mironczyk. Zasugerował, że szefa litewskiej dyplomacji (a wcześniej ambasadora w Mińsku) przepełniają emocje dotyczące Białorusi, a czasem aż wręcz go „swędzi”.

„Zaś jego obecne oświadczenie o „pozostałościach suwerenności” szczególnie odpycha swoim protekcjonalno-pobłażliwym tonem. Wieje od niego jakimiś odgłosami imperialnej potęgi – ironizuje Mironczyk. – A przecież paradoksalnie, ostatnio Litwa była imperium w pierwszej połowie XV wieku, kiedy istniało nasze wspólne Wielkie Księstwo”.

Zdaniem rzecznika MSZ, Linkevičius prawdopodobnie naczytał się książek historycznych i z nich czerpie natchnienie, albo ekstrapoluje na Białoruś sytuację na Litwie, która „przekazała UE i NATO znaczną część swojej suwerenności”.

cez, belsat.eu/pl wg mfa.gov.by

Zdj. Wikipedia

Aktualności