Trzydziestoletni „dwornik” zadziwia mieszkańców białoruskiej stolicy niezwykłymi kompozycjami z liści.
Dzianis Jurou jest pracownikiem zakładu komunalnego. Od dziesięciu lat jest dozorcą – dwornikiem [od ros. „dwor” – podwórze] sprzątającym wokół kamienicy przy prospekcie Puszkina 66.
Mężczyzna układa zgrabione liście w kontury przedstawiające dom, słońce czy kwiaty.
– Pracuję jako dozorca, bo nigdzie indziej nie chcą mnie wziąć. Jestem niepełnosprawnym trzeciej grupy, nie nauczyłem się żadnego zawodu. Kocham czystość, piękno i porządek, więc ta praca jest dla mnie. To jest to, co mi się podoba. Czasem z liści układam takie rysunki – to, co wymyślę. Poprawia to też ludziom nastrój. Na przykład wczoraj z sąsiedniego biura przyszedł mężczyzna i dał mi prezent. Na obrazy z liści uwagę głównie zwracają kobiety. Chwalą i mówią, że „ładnie, równo ułożyłem” – opowiada Dzianis.
Dozorca „układa obraz” przez 2-3 godziny. Jego dzień pracy zaczyna się do 8:00 i trwa do 17:00. Jeśli więc zdąży posprzątać, zostaje mu czas na takie zabawy.
Dzianis nie wie, ile czasu poleży jego najnowsza kompozycja. Gdy liście zgniją, a wiatr rozmiecie kontury, zbierze je do worków. Każdy „obraz” istnieje więc maksymalnie kilka dni.