Mińsk: Początek procesu emeryta – hodowcy grzybów halucynogennych


61-letniemu Iharowi Żełdakowi emerytowanemu psychiatrze z Mińska grozi nawet 15 lat więzienia za produkcję i handel narkotykami. On sam utrzymuje, że jedynie eksperymentował lecząc się z depresji.

Emerytowany lekarz stał się prawdopodobnie ofiarą donosu ze strony znajomego, którego poprosił o karmienie rybek podczas swojej nieobecności.

1 lutego do jego domu zapukała milicja. Na miejscu funkcjonariusze znaleźli nie tylko właściciela mieszkania w stanie narkotycznego upojenia, ale również partię zamrożonych grzybów halucynogennych, marihuanę w puszce po odżywce dla dzieci oraz hodowlę złożoną z dwóch narkotycznych grzybów rosnących na specjalnym podłożu.

Prokurator oskarżył Żełdakowa o to, że hodował zakazane rośliny i sprzedawał je nieustalonym osobom. Dodatkowo wskazywał, że mężczyzna od lat nadużywa nie tylko substancji halucynogennych, ale też zwykłego alkoholu. Białoruskie prawo jest wyjątkowo bezlitosne dla producentów i handlarzy narkotyków, dlatego mężczyźnie grozi nawet do 15 lat więzienia. Białoruska praktyka tymczasem pokazuje liczne przypadki, gdy osoby posiadające nawet nieznaczną ilość marihuany trafiają do więzienia na wiele lat.

Więcej:

Emeryt swoją winę przyznaje częściowo – nie zaprzecza, że hodował grzyby i je spożywał, jednak odrzuca stanowczo zarzut o hodowaniu marihuany. Twierdzi, że narkotyczną roślinę znalazł w lesie. Wyraził też wstyd, że jako buddysta samowolnie przywłaszczył sobie krzaczki prawdopodobnie należące do kogoś innego. Mężczyzna podkreślał, że cierpi na  schorzenie kręgosłupa i palenie marihuany zmniejszało ból.

Oskarżony przywoływał podczas procesu swoje zasługi dla białoruskiej psychiatrii Podkreślał, że cierpi na depresję i zaburzenie afektywne dwubiegunowe. Obawiał się, że podzieli los dziadka i matki, którzy popełnili samobójstwo. Mężczyzna tłumaczył sądowi, że zamierzał podzielić się wynikami swoich eksperymentów z narkotykami z kolegami z Białoruskiej Akademii Nauk. Oskarżony  kategorycznie zaprzeczył, że sprzedawał wyhodowane przez siebie narkotyczne grzybki.

„Jestem lekarzem, a nie biznesmenem oświadczył”.

Mężczyzna, który pracował m.in. centralnym szpitalu klinicznym w Nowinkach pod Mińskiem, przypomniał, że wyrwał z nałogu setki alkoholików. Narkotyki tymczasem przyjmował, bo zgodnie przysięgą Hipokratesa miał prawo stosować w leczeniu nowe metody

Więcej:

Jb WWW.belsat.eu WWW.tut.by

Aktualności