Zamiast skansenu maszyn rolniczych – na łące pod Grodnem sterczą betonowe pale. Wizja władz Grodzieńszczyzny okazała się marnotrawstwem pieniędzy podatników.
Niedaleko kompleksu agroturystycznego o nazwie “Grodzieński majątek Korobczyce” uwagę zwracają długie szeregi betonowych pali przypominających jakieś instalacje wojskowe. Są widoczne tylko dlatego, że tej wiosny nie zdążyły jeszcze zarosnąć chwastami, czy skryć się w bagnie.
Co to takiego? Jakieś pozostałości z czasów II wojny światowej, ślad po UFO? Mistycyzm zostaje rozwiany przez jaskrawy znak obok obiektu. „Uwaga! Teren niebezpieczny!” i trochę wyżej tablica informacyjna: „Muzeum techniki instytucji kultury Grodzieńskie Państwowe Muzeum Historyczno-Archeologiczne”.
Jak czytamy na tabliczce, budowa rozpoczęła się 30 października 2013 roku, pięć lat temu. Daty zakończenia budowy nie zaznaczono.
O skansenie maszyn rolniczych optymistycznie pisały liczne media. Zaczęto o nim informować już w 2012 roku, a w listopadzie 2013 powiadomiono o rozpoczęciu prac. Niektóre gazety podkreślały przy tym, że na pomysł wpadł sam ówczesny przewodniczący Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Siamion Szapira.
Pod skansen wygospodarowano 22 hektary bagnistych łąk, dlatego prace rozpoczęto od melioracji. Obiekt miał być filią Grodzieńskiego Państwowego Muzeum Historyczno-Archeologicznego. Powstał projekt architektoniczny, który przewidywał budowę kompleksu administracyjnego, przygotowanie stanowisk dla ekspozycji pod gołym niebem i wiat dla mniejszych eksponatów. W budynku administracyjnym miały być kasy i strefa wypoczynku, a na wystawie powinny były zostać wystawione urządzenia wykorzystywane wcześniej przy pracach polowych i gospodarskich.
Rzadkie maszyny i pojazdy zbierano w całym kraju. Miała powstać potężna kolekcja kombajnów, traktorów, samochodów. Potem pisano o odnalezieniu 17 zabytkowych autobusów i trolejbusów, a także o czterech tramwajach. Ogłoszono poszukiwania furmanek i wozów na drewnianych kołach, kosiarek konnych, młockarni, maszyn do rwania lnu. Obiecano wiele. Wisienką na torcie miał być motocykl niczym z kultowego filmu „Operacja T, czyli przypadki Szurika” i nawet pierwsza wyprodukowana na Białorusi ciężarówka MAZ. Jednymi z ciekawszych eksponatów ogłoszono zawczasu sowiecką półtoratonową ciężarówkę GAZ-AA, słynną Połutorkę i stuletnie traktory.
Jak donosiła agencja informacyjna BiełTA, projekt był finansowany z budżetu lokalnego i już wtedy, w 2013 roku wydano na niego ponad miliard białoruskich rubli. 1 dolar kosztował wtedy 9250 rubli, czyli 108 tysięcy dolarów wyrzucono „w błoto”. A może gdzieś jednak trafiły?
O muzeum zapomniano, gdy Siamion Szapira został szefem Komitetu Wykonawczego obwodu mińskiego. W maju 2017 urzędnik został jeszcze szefem Federacji Hokeja. A betonowe fundamenty od pięciu lat pogrążają się w krzakach i błocie.
Zobaczcie również:
PW, PJ/belsat.eu
Zdjęcia: Wasil Małczanau