Białoruś: Prywatne schronisko dla bezdomnych przeszkadza lokalnym władzom


Jedyny na Białorusi  prywatny przytułek dla bezdomnych i ubogich  w podgrodzieńskiej Aleksandrouce może zostać zamknięty przez milicję.

Aleksandrouskiemu “Domowi Miłosierdzia” i jego nieszablonowemu szefowi Alaksiejowi Szczadrowowi poświęcony jest dokument Biełsatu w reż. Andreja Kuciły pt. „Goście”. Film w ostatni piątek otrzymał główną nagrodę w kategorii „białoruski dokument” na najważniejszym białoruskim festiwalu filmowym „Listapad”.[/vc_column_text][vc_raw_html]JTNDaWZyYW1lJTIwd2lkdGglM0QlMjI1NjAlMjIlMjBoZWlnaHQlM0QlMjIzMTUlMjIlMjBzcmMlM0QlMjJodHRwcyUzQSUyRiUyRnd3dy55b3V0dWJlLmNvbSUyRmVtYmVkJTJGZWF0LV9rc1pHSFUlMjIlMjBmcmFtZWJvcmRlciUzRCUyMjAlMjIlMjBhbGxvd2Z1bGxzY3JlZW4lM0UlM0MlMkZpZnJhbWUlM0U=[/vc_raw_html][vc_column_text]Założycielem „Domu miłosierdzia” i  jego kierownikiem jest Alaksej Szczadrou nazywany także „bratem Luigi”. To jego właśnie ostatnio odwiedził funkcjonariusz z miejscowego komisariatu i zażądał, by zameldować wszystkich mieszkańców przytułku. Na pytanie „dlaczego” – milicjant odpowiedział, że w komisariacie w pobliskim Szczuczynie „zmieniło się naczalstwo”, a nowy szef nastaje na zlikwidowanie placówki.

KGB analizuje modlitewniki

„Dom Miłosierdzia” w podgrodzieńskiej  wsi Aleksandrouka – to zwyczajny drewniany wiejski dom, w którym mieszka kilkunastu bezdomnych. Na ścianach wiszą katolickie obrazy, w zaimprowizowanej kaplicy na półkach leżą poukładane modlitewniki.

To nie pierwszy raz, gdy białoruskie służby interesują się przytułkiem. „Brat Luigi” przypomina, że dom odwiedziło kiedyś KGB

„Grzebali, szperali, modlitewniki i Biblie zabrali, naszą literaturę wysłali do ekspertów w Mińsku. Wszczęli sprawę…i przycichli”.

[/vc_column_text][vc_single_image image=”39154″ img_size=”large”][vc_column_text]Przytułek – to dzieło jednego człowieka Alakseja Szczadrowa – byłego sanitariusza pogotowia, który został skazany na wyrok więzienia za machinacje ze środkami medycznymi. W więzieniu Szczadrou poczuł na swojej skórze, co znaczy być nikomu niepotrzebnym i po zakończeniu odsiadki postanowił zacząć pomagać bezdomnym. Zaczął angażować się w życie Kościoła katolickiego.

Jednak inicjatywa nie ma nawet oficjalnego błogosławieństwa ze strony struktur Kościoła. Sam Alaksiej mówi, że po prostu kontynuuje dzieło Matki Teresy z Kalkuty, która w swoim czasie opuściła klasztor, by pomagać chorym.

„To odpady społeczeństwa – trzeba się ich pozbyć jak najszybciej”

„Teraz mamy tu siedem osób, to bezdomni, którzy nie mają dokąd iść. Jaką korzyć ma społeczeństwo z tych ludzi? Dla społeczeństwa to odpady, których trzeba się pozbyć jak najszybciej. I dlatego zdecydowałem, że będę im pomagać.”

[/vc_column_text][vc_single_image image=”39158″ img_size=”large”][vc_column_text]I rozwiązaniem tej sytuacji bezdomności, zdaniem szefa „Domu miłosierdzia”, nie są noclegownie utworzone w większych białoruskich miastach. Do noclegowni można przyjść, przespać się – ale rano trzeba ją opuścić. Nie można zostać tam dłużej.

„Był nawet taki przypadek, gdy człowiek po więzieniu przychodzi do kontrolującego go oficera milicji i pyta co robić, jak żyć i dokąd iść? Ten dzwoni do mnie i pyta: „zabierzesz?”. I przywozi go tu. Dzięki temu ten człowiek przeżył u nas miesiąc, mógł  wyrobić sobie dokumenty, znaleźć pracę. A tak, gdyby nie miał dokąd pójść jaki napotkałby go los?”

[/vc_column_text][vc_single_image image=”39164″ img_size=”large”][vc_column_text]„Pomocy od władz nam nie trzeba, byleby nie przeszkadzali”

“Brat Luigi” nie chce niczego od państwa oprócz zostawienia go w spokoju. Pomagają mu głównie prywatne osoby – przeważnie katolicy i księża grekokatoliccy, a także Caritas.

„Ciągle mówiłem przewodniczącemu miejscowej rady wiejskiej – oburza się Alaksiej – przecież nie będziecie zajmować się tymi ludźmi. Przed wyborami nie było do nas żadnych pretensji, nawet nam współczuli. Wybory się skończyły i znów im przeszkadzają ci bezdomni. Jak robisz coś dobrego, zawsze komuś to przeszkadza. Trzeba jednak iść do przodu.”

[/vc_column_text][vc_single_image image=”39168″ img_size=”large”][vc_column_text]

Milicjanci się nudzą

W przytułku schronienie znalazło wielu byłych skazańców, co sprawia, że milicjanci co rusz przychodzą na kontrolę.[/vc_column_text][vc_single_image image=”39172″ img_size=”large”][vc_column_text]

„Gdy wśród 25 podopiecznych – 10 to byli więźniowie – to sprawdzali, czy nic się nie dzieje. Od czterech lat zajmuję się tą pracą i przez ten czas nikt nikogo nie zabił, niczego nie ukradł. Chyba milicjanci nie mają nic do roboty i nudzą się w swoim komisariacie. Niech idą do kościoła czy cerkwi. Będzie więcej korzyści” – dodaje Alaksiej.

[/vc_column_text][vc_single_image image=”39177″ img_size=”large”][vc_column_text]Nie jest lekko. “Brat Luigi” nie wie, co zrobią milicjanci, czy zabiorą któregoś z jego podopiecznych. Czy kolejnego dnia uda się zebrać w pełnym składzie mieszkańców „Domu Miłosierdzia” przy jedynym stole?

AK/JB/Biełsat[vc_row][vc_column][/vc_column][/vc_row]

Aktualności