Łukaszenka zapowiedział radykalne podwyżki pensji w firmach


Białoruski prezydent podczas gospodarskiej wizyty w obwodzie brzeskim zapowiedział, że firmy, w których pracownicy zarabiają najmniej, będą musiały w 2018 r. podnieść pensje do poziomu 1 tys. rubli, czyli około 2 tys. zł.

– W latach 2018-19 zabierzemy się za takie przedsiębiorstwa, w których zarabiają najmniej, żeby je podciągnąć do poziomu 1 tys. rubli – powiedział.

Jeżeli ten plan zostanie wykonany, średnia białoruska pensja ma wzrosnąć do poziomu 1,5 tys. rubli – ok. 3 tys. zł.

Białoruscy ekonomiści są jednak sceptyczni, co do realizacji tych planów. Zdaniem Leanida Zaiki, PKB na Białorusi spadł w ostatnich latach o 40 proc., a sztuczne podnoszenie płac doprowadzi do krachu eksportu. Jego zdaniem, nierealne jest również podniesienie w ciągu roku pensji do 1,5 tys. rubli. Obecnie jest ona prawie o połowę mniejsza.

– Tempo wzrostu jest nierealne. Oświadczenia Łukaszenki nie odpowiadają rzeczywistości – są w stylu Korei Północnej i tow. Kim Ir Sena – dodaje.

Były szef białoruskiego Banku Narodowego Stanisału Bahdankiewicz uważa, że wzrost płac jest niemożliwy bez odpowiedniego planu gospodarczego, polegającego na modernizacji przedsiębiorstw państwowych w celu zwiększenia produktywności. Obecnie Białoruś nie ma jego zdaniem środków na takie inwestycje, bo znacznie zmniejszyło się rosyjskie wsparcie dla białoruskiej gospodarki. Z kolei zaciąganie zagranicznych kredytów doprowadzi do znacznego zadłużenia się kraju. Bahdankiewicz uważa, że podniesienie pensji doprowadzi do inflacji, tak że ich realna wartość po kilku miesiącach powróci do poprzedniego poziomu.

Jb/ka belsat.eu

Aktualności