Zdaniem białoruskiego prezydenta fakt, że Białoruś zorganizowała rozmowy pokojowe dotyczące Ukrainy nie wpłynie na jej relacje z Zachodem.
Białoruski prezydent nie spodziewa się polepszenia stosunków między Białorusią i Zachodem po zakończonym szczycie „czwórki normandziej” w Mińsku. O swoich relacjach z Zachodem i Władimirem Putinem opowiedział na antenie programu „Rossija 1”.
„Nie powiedziałbym, że udało nam się naprawić relacje (z Zachodem – red.). Nie karmiłbym się tu żadnymi nadziejami. Chcę powiedzieć absolutnie szczerze. Nie jestem już w tym wieku, gdy ludzie rzucają się, by robić jakieś ostre zakręty. Po pierwsze proszę wybaczyć za tą nieskromność, dysponuje jakimś politycznym doświadczeniem, nie tylko samym bagażem (lat – Belsat.eu), mam je za plecami. Naoglądałem się tego wszystkiego, oglądałem różne rozmowy i je prowadziłem.” – cytuje słowa Łukaszenki agencja Biełta.
„Wszystko to mi jest wiadome na tyle, by mi się nie zakręciło w głowie. O czego miałoby mi się zakręcić? Od tego, że poprosili mnie zorganizowanie tego wydarzenia? Bóg z wami, nie przeceniam tu roli Białorusi i swojej nie przeceniam.
„I jeśli uważacie, że to będzie przyczyną jakiś moich zwrotów – zapomnijcie. Po pierwsze nigdy tak nie będzie. Po drugie szczerze mówiąc nie zapraszają mnie tam i nie oczekują ( na Zachodzie – red.). Po trzecie razem z wami jesteśmy rosyjskimi ludźmi. Chodzi o to, że urodziliśmy się na wspólnej ziemi, mamy wspólną historię, poglądy. I na pewno, co nie bez znaczenia, jakbyście nie sądzili o naszych stosunkach z prezydentem Rosi, jesteśmy nie tylko braćmi rodzonymi, ale też przyjaciółmi. I od tego trzeba wyjść” – dodał.
Aleksander Łukaszenka udzielił szybkiego wywiadu dziennikarzowi Siergiejowi Briliowowi po zakończeniu dwudniowego szczytu normandzkiej czwórki w Mińsku, który zakończył się 12 lutego br.
Jb/Biełsat/Biełta/Biełapan