Kreml naciska na Białoruś, by wybrała rosyjskie porty dla eksportu paliw


Ministerstwo Transportu Rosji poinformowało, że rozpoczęcie transportu białoruskich paliw przez rosyjskie porty może nastąpić jeszcze w tym roku. Białoruskie władze nie komentują tych zapowiedzi. Białoruś tymczasem wykorzystuje głównie porty w łotewskim Ventspilsie (Windawie), litewskiej Kłajpedzie i estońskiej Muugdze.

W sierpniu Władimir Putin faktycznie usiłował przymusić Białoruś do wykorzystywania rosyjskich portów: chciał, by taki warunek został wpisany do umowy o imporcie rosyjskiej ropy do białoruskich rafinerii. W październiku wicepremier Uładzimir Siamaszka zapewniał dziennikarzy, że rosyjskie oczekiwanie nie jest propozycją nie do odrzucenia. Podkreślał, że białoruskie rafinerie nie są na tyle bogate, by rozdawać podarunki, a Białoruś nie stać na stracenie nawet centa na każdej tonie przerobionej ropy naftowej.

Uładzimir Siamaszka

Jednak już 21 października wiceminister transportu Rosji Wiktor Olerskij poinformował dziennikarzy, że pierwsze partie białoruskich wyrobów ropopochodnych wyruszą dalej przez rosyjskie porty już w tym roku. Według jego relacji, Białoruś otrzymała preferencyjną cenę na transport, tak że koszty są porównywalne do tych, jakie musi płacić w portach krajów bałtyckich.

Skarga do Putina

Ekspertka ds. przemysłu naftowego Tacciana Manionak podkreśla, że Białoruś bierze pod uwagę wykorzystanie rosyjskiej infrastruktury transportowej, jednak obecnie, mimo proponowanych zniżek, jest to nieopłacalne. Do portu w Rydze odległość wynosi 400 km, do rosyjskiej Ust-Ługi – dwa razy więcej. Specjalistka dodaje, że w wielu przypadkach to klienci sami wybierają marszrutę dostaw i rosyjski kierunek cieszy nie najmniejszą popularnością. I dlatego wątpi, że Białoruś zrezygnuje z korytarza bałtyckiego, choć być może przez port w Ust-Łudze zostanie wysłana próbna partia paliwa.

– Wiadomo, że rosyjskie koleje i porty są zainteresowane najbardziej dochodową obsługą eksportu produktów naftowych. Jednak białoruska strona nie wyszła naprzeciw tym oczekiwaniom i dlatego oni poskarżyli się Putinowi, mając nadzieję, że użyje on administracyjnych form nacisku. Jednak na razie się to nie udaje. Myślę, że jeżeli to nie stanie się koniecznością ekonomiczną, Białoruś nie przeorientuje się na rosyjskie porty – komentuje Manionak.

Również rosyjscy eksperci wątpia w powodzenie operacji zamienienia portów w krajach bałtyckich rosyjskimi portami. Igor Juszko z Jewrazja Ekspert podkreśla, że Białoruś nie zrezygnuje z eksportu przez porty w krajach bałtyckich, a co najwyżej go ograniczy.

Przyjaciel Putina vs. przyjaciel Łukaszenki

Największy rosyjski terminal naftowy w Ust-Łudze należy do firmy Ust-Ługa Oil związanej z miliarderem i przyjacielem Putina Giennadyjem Timczenko. Firma do 2015 r. należała do założonej przez oligarchę Gunvor Group. Jednak gdy w 2015 r. w następstwie rosyjskiej agresji na Ukrainę przyjaciel Putina trafił na listę osób objętych zachodnimi sankcjami, swoje 75 proc. akcji Ust-Ługa Oil sprzedał innemu oligarsze Andriejowi Bakarowowi.

Putin i Timczenko fot. Aleksiej Drużynin – TASS

 

Białoruskie władze na razie nie skomentowały zapowiedzi rosyjskiego wiceministra. Tymczasem Białoruska Kompania Naftowa 26 października br. przeprowadzi przetarg na sprzedaż produktów ropopochodnych, w którym figurują dwa rosyjskie porty w Ust-Łudze oraz Sibur Portenergo w Petersburgu. Pojemność tego drugiego terminalu jest znacznie mniejsza i służy do transportu jedynie jasnych produktów naftowych – czyli benzyn oraz skroplonego gazu. Jednak 51 proc. akcji Sibur Portenerogo należy do firmy Mubdala, którą zarządza szejk Mohammed bin Zayed Al Nahyan – książę Abu Zabi i zastępca głównodowodzącego Sił Zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jak informuje portal TUT.by, arystokrata ten jest w dobrych stosunkach z Alaksandrem Łukaszenką.

II, jb belsat.eu

Aktualności