Kola Łukaszenka zdobył Złoty Krążek i dostał numer „1”


W regionach ludzie walczą z podatkiem do nieróbstwa, w sądach trwają rozprawy, a w rezydencji prezydenta świętuje się kolejne zwycięstwo. Kola Łukaszenka przyniósł do domu puchar zwycięzcy turnieju hokejowego „Złoty Krążek”.

To niby tylko zwykła gra drużyn dziecięcych i młodzieżowych. Gryfy z Dzielnicy Centralnej Mińska doszły do finału ogólnokrajowego turnieju „Złoty Krążek”. Wygrały z Niedźwiedziami z Czyżowki i zdobyły puchar.

Ale jest jeden szczegół: Kapitanem Gryfów jest Mikałaj Łukaszenka. To właśnie najmłodszy syn Alaksandra Łukaszenki odebrał puchar od ministrów sportu i oświaty. Już po raz drugi.

Czy jego drużyna wygrała zasłużenie, czy ktoś gdzieś jej w czymś pomógł? Można to tylko ustalić tylko metodą analizy matematycznej. Ale wątpliwości pozostają, ponieważ ekipa Łukaszenki-seniora też stabilnie zwycięża w zawodach amatorskich.

„Biorąc pod uwagę system autorytarny panujący na Białorusi, biorąc pod uwagę, że od Alaksandra Łukaszenki wszystko zależy, to aby zadowalać Łukaszenkę – w tym też na lodowisku – zawsze jest wielu chętnych” – uważa Andrzej Poczobut, dziennikarz i były więzień polityczny.

A „Złoty Krążek” wręczony Koli Łukaszence to nagroda ufundowana przez Alaksandra Łukaszenkę. Organizatorem turnieju jest prezydencki klub sportowy, ministerstwa sportu i oświaty, państwowa organizacja młodzieżowa oraz Federacja Hokeja. A państwowa telewizja regularnie donosi o sukcesach Łukaszenki – juniora.

Kola interesuje się się też polityką międzynarodową. Z budżetowych środków lata za granicę oraz zasiada na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Telewizja pokazuje Kolę z ojcem podczas świąt, z wybitnymi gośćmi i na działce. I ze złotymi nagrodami. Nie wszystkie białoruskie dzieci mają takie złote życie. Nie wszystkie mogą sobie pozwolić nawet na kij do hokeja – nie mówiąc już o pełnym ekwipunku.

„Łukaszenka jest przywódcą otoczonym pochlebcami, którzy tylko zachwycają się Kolą i jego osiągnięciami, a informacje od społeczeństwa po prostu do niego nie docierają” – mówi Poczobut.

Może warto, żeby zaczęły? W innym razie złote życie Koli będzie wzbudzać zupełnie inne uczucia niż sympatia.

Jarasłau Ścieszyk, Biełsat

Aktualności