Kłótnia o Wielkiego Księcia Witolda: białoruski balet uznano za antylitewską prowokację


Narodowy Akademicki Teatr Wielki Opery i Baletu Białorusi wybiera się ze swoim przestawieniem do Wilna na początku przyszłego roku, ale już teraz spektakl budzi tam wielkie emocje.

W zapowiedzi występu białoruskich artystów podkreślono, że odbędzie się on z okazji 100. rocznicy niepodległości Litwy, co bardzo nie spodobało się w litewskim ministerstwie kultury. Jego szefowa, Liana Ruokytė-Jonsson uznała, że to demonstracja „soft power” i prowokacja.

– Jednoznacznie negatywnie oceniam próbę organizatorów występu przyłączenia się do przedsięwzięć związanych ze stuleciem odnowienia państwowości. Zwracam uwagę, że ten występ nie jest w żaden sposób związany z programem obchodów stulecia odnowienia Państwa Litewskiego.

Pani minister podkreśla też, że spektakl nie jest też finansowany przez ministerstwo kultury. Sam pomysł na białoruski spektakl o Wielkim Księciu Witoldzie uważa zaś za niebezpieczny.

– Według mnie, biorąc pod uwagę starania naszych wschodnich sąsiadów na rzecz wykorzystywania kultury i sztuki jako jako narzędzi „soft power”, to organizację takich imprez w przededniu 16 lutego [Dnia Odnowienia Państwowości Litwy – belsat.eu] należy traktować jako prowokację – oznajmiła Liana Ruokytė-Jonsson.

Na stronie internetowej, gdzie trwa sprzedaż biletów już usunięto informacje o tym, że białoruskie przedstawienie ma związek z litewskimi uroczystościami.

– Litewscy historycy uważają, że Białorusini przywłaszczają sobie władców Wielkiego Księstwa Litewskiego jako bohaterów narodu białoruskiego – tłumaczy tę sytuację portal delfi.lt.

Balet „Witaut” (po białorusku „Witold”) do muzyki Wiaczasława Kuzniacowa został wystawiony w Mińsku w 2013 roku, a Alaksandr Łukaszenka przyznał mu nagrodę „Za Odrodzenie Duchowe”.

JW, cez/belsat.eu

Aktualności