Kirgizi nie zapomnieli, że Łukaszenka przyznał zbiegłemu kirgiskiemu prezydentowi obywatelstwo. Domagają się wydaia zbiega i jego rodziny, która schroniła się na Białorusi.
Pod budynkiem białoruskiego przedstawicielstwa w kirgiskiej stolicy zebrało się ok. 50 osób – informuje Interfax.by. Zebrani skandowali „Białoruś nie ukrywaj zabójców” i „Żanysz Bakijew – zabójca”. Chodzi o brata zbiegłego prezydenta Kurnambeka Bakijewa, oskarżonego o działanie w związku przestępczym. Uczestnicy akcji przekazali białoruskim dyplomatom list z żądaniem wydania Kurmanbeka i Żanysza Bakijewów oraz urzędników MSW odpowiedzialnych za rozstrzelanie demonstracji w kwietniu 2010 r., podczas której zginęło ponad 70 osób. Demonstracje zmusiły prezydenta i jego rodzinę do ucieczki z Kirgistanu. Uciekierzy na koniec odnaleźli się na Białorusi, gdzie otrzymali pomoc od Aleksandra Łukaszenki.
W ub. roku prezydent Kirgistanu Ałmazbek Atambajew oskarżył Mińsk o współdziałanie z przestępcami. W jego opinii białoruskie władze miały wydawać paszporty „bandytom”, wręczać im nagrody państwowe i składać życzenia z okazji urodzin – mówił wtedy.
Na jego słowa zareagował nawet białoruski MSZ
„Nie ma sensu komentować obraźliwych porównań i wypowiedzi kierownictwa Kirgistanu w stosunku do Białorusi. Takie emocjonalne wypowiedzi nie byłyby możliwe na poziomie przywódcy cywilizowanego kraju” – napisano na stronie interentowej ministerstwa.
Białoruskie media donosiły, że Bakijew kupił dom na przedmieściach Mińska i otrzymał posadę dyrektora jednej z firm zbrojeniowych.
Jb/Biełsat