Kierowca z Rosji zgwałcił ponad 100 Białorusinek


Oleg Biedniakow w latach 2000, 2013-2014 i 2015

Mieszkaniec Petersburga urządzał sobie „wyjazdowe polowania” na kobiety przez 20 lat.

Oleg Biedniakow ma 45 lat i jest kierowcą.  W Petersburgu ma żonę i dwoje dzieci, ale teraz siedzi w areszcie w Mińsku. Białoruskie organy śledcze niechętnie rozgłaszają szczegóły tej sprawy. Jednak dziś zamieściły wideo z seryjnym gwałcicielem. Dlaczego dopiero dziś, skoro podejrzanego aresztowano już prawie rok temu? Bo właśnie teraz zaczął składać obciążające go zeznania.

Biedniakow przyznał się, że w ciągu 20 lat – od 1994 do 2014 roku przyjeżdżał z Petersburga, żeby napadać na Białorusinki i je gwałcić. Zatrzymywał się u swojej matki, która mieszka pod Brześciem. Tam też atakował – jego ofiarami był przede wszystkim mieszkanki obwodu brzeskiego i mińskiego. Czaił się na nie w odludnych miejscach – zazwyczaj w okolicach stacji kolejowych.

Nie tylko gwałcił, ale i rabował. Wartościowe rzeczy zabierał im grożąc nożem. Jak podejrzewają śledczy, właśnie za zrabowane napadniętym kobietom pieniądze i kosztowności utrzymywał się w Petersburgu.

Groził też swoim ofiarom, że rozprawi się z nimi, jeżeli zgłoszą przestępstwo na milicji. Jednak część kobiet to uczyniła, dzięki czemu udało się zebrać jakiekolwiek znaki szczególne seryjnego gwałciciela – poszkodowane zgodnie mówiły, że miał złoty ząb i obrączkę.

Były to jednak na tyle skąpe dane, że podejrzanych było początkowo ponad 150 tys., z czego 30 tys. sprawdzono. Ostatecznie wytypować Biedniakowa pomogły dopiero analizy DNA.

W śledztwie Białorusinom pomogli też koledzy z Komitetu Śledczego Rosji, którzy podejrzewają, że na tym lista popełnionych przez niego przestępstw wcale się nie kończy. Niewykluczone, że podobne popełniał w 2007 roku w Moskwie i w obwodzie moskiewskim, a w 2014 – w Kraju Krasnodarskim.

Za przestępstwa popełnione na Białorusi, tamtejszy kodeks karny przewiduje do 15 lat więzienia.

cez, belsat.eu/pl wg uvd-mo.gov.by

Aktualności