Kaplica, klub dziecięcy i kilka starych lip – tyle zostało z grodzieńskiej rezydencji Stanisława Augusta Poniatowskiego


Augustowo to na pozór zwykła dzielnica mieszkaniowa na obrzeżach Grodna zabudowana wielopiętrowymi domami mieszkalnymi, sąsiadująca z ponurą strefą przemysłową. Pomiędzy współczesną zabudową na ulicy Repina można napotkać kaplicę, tajemniczy budynek w stylu klasycystycznym i kilka starych lip.

Trzy grodzieńskie rezydencje

To tu właśnie prawie 3,5 wieku temu zbudowano jedną z trzech grodzieńskich rezydencji Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wtedy znajdowała się ona za miastem, ale z czasem znalazła się w jego granicach. I o ile znajdujące się  w Poniemuniu i Stanisławowie rezydencje jakoś oparły się zawirowaniom historii, to ślady królewskiej obecności w Augustowie są ledwie widoczne.

Augustówek jak początkowo nazywała się posiadłość, został wybudowany w latach 1770 – posiadłość składała się z pałacu, kaplicy, zabudowań gospodarczych i 20 hektarowego parku. Po rozbiorach Rzeczypospolitej cesarzowa Katarzyna przekazała Augustów generałowi Maurycemu de Laçy w podzięce za jego sukcesy w czasie wojny rosyjsko-tureckiej. Jego potomkowie gospodarowali w nim przez następne 150 lat. Podczas I wojny światowej pałac został spalony przez wycofujące się rosyjskie wojska, a parkowe drzewa wyrąbano na opał.

Majątek podzielono, a pałac rozebrano na cegły

Maurycy de Laçy w 1818 r. usynowił swojego siostrzeńca pochodzącego z rodziny o irlandzkich korzeniach Patryka O’Briena i odtąd ród posługiwał się podwójnym nazwiskiem.

W 1919 r. posiadłość została podzielona pomiędzy wnuków Patryka O’Briena de Laçy. Maurycy otrzymał kaplicę wybudowaną na początku XIX w stylu bazyliki św Piotra i Rzymie i karczmę. Inny los spotkał pałac, który trafił w ręce pułkownika Wojska Polskiego Terenciusza de Laçy. Nowy właściciel nie darzył wielką estymąspadku i na początku planował rozebrać ruiny pałacu i sprzedać na cegły. Potem zaczął domagać się od państwa subsydiów na remont. Ostatecznie nic z tego nie wyszło i resztki pałacu rozebrano już wczasach, gdy Grodno znalazło się w granicach ZSRR.

Ulica Repina – droga do pałacu

Kaplica, która przetrwała do naszych czasów, dalej zachowała swą funkcję i służy miejscowym katolikom. Obok niej powstaje nowy kościół z czerwonej cegły. Wewnątrz kaplicy nie zachowały się jednak elementy wyposażenia ani grobowce rodziny O’Brien de Laçy

Напамін пра старыя паркавыя стаўкі
Pozostałość parkowych stawów

Karczma przetrwała również do dziś. Przed II wojną światową dla swoich potrzeb przebudował ją  Maurycy O’Brien de Laçy, który przez pewien czas pełnił funkcje prezydenta Grodna. W jego domu zatrzymał się odwiedzający Grodno Stanisław Ignacy Witkiewicz. Obecnie w budynku mieści się dziecięcy klub „Szkarłatne żagle”.

Ulica Repina prowadząca do resztek posiadłości, to dawna pałacowa aleja, którą zalano asfaltem. Do dziś zachowały się stare lipy posadzone na jej skraju.

Ścieżki, którymi chodził ostatni król Rzeczypospolitej

Pamięć o sławnej przeszłości Augustówka jest kultywowana w miejscowym gimnazjum nr 4, gdzie można obejrzeć wystawę „Augustówek, historia i losy”.

Szefowa muzeum krajoznawczego – nauczycielka Wolha Hramyka przekonujr, że uczniowie gimnazjum od dawna starają się poznać historię rezydencji. Występował przed nimi prof.  Anatol Fiedoruk  – ekolog i autor książki „Starodawne siedziby Grodzieńszczyzny”. Naukowiec opierając się na usytuowaniu lip, wyznaczył nawet jak przebiegały ścieżki w parkowym pałacu. Choć drzewa spiłowano, jednak korzenie wypuściły pędy odtwarzając drzewostan.

Так выглядалі аўгустоўскія каштаны ў 2009-м
Tak wyglądały augustowskie kasztany w 2009 r.

„Tu również rosły stare kasztany. Fiedoruk nie był pewien, czy one swą historią sięgają XVIII w., jednak kiedy odwiedził Harny, gdzie również mieścił się majątek O’Brienów de Laçy, powiedział, że „czuje rękę” tego samego ogrodnika. Niestety drzewa zostały spiłowane i nie można ustalić ich pochodzenia. W każdym razie to były bardzo stare drzewa. Kasztany tyle nie żyją i tylko staranne doglądanie pozwoliło im przetrwać prawie do dziś” – podkreśla nauczycielka.

Nie zachowały się niestety drzewa pamiętające czasy Poniatowskiego. Pozostała jedna stara lipa obok kaplicy i klubu dziecięcego. Wspominała o nich już Nadzieja Drucka, żona Maurycego O’Briena de Laçy, która mieszkała tu na początku XX w. – już wtedy były to wielkie okazy.

Graby wyrąbane jeszcze w czasie I wojny światowej nie poszły w zapomnienie. Korzenie wypuściły nowe pędy i postał grabowy gaj. Przynajmniej więc ich korzenie mogą sięgać czasów Poniatowskiego.

Wolha Hramyka ma nadzieję, że na terenie byłej królewskiej rezydencji zostanie ustanowiona przynajmniej pamiątkowa tablica. Dzięki temu o chwalebnej historii miejsca mogliby dowiedzieć się mieszkańcy i turyści.

 

AK/JB/ WWW.belsat.eu/pl/

Aktualności