„Kalinowski niczym Bandera”, czyli rosyjska propaganda o Białorusi


Dlaczego rosyjskie media rozpowszechniają dezinformację o Białorusi? Mówi o tym raport East Center pt. „Antybiałoruska dezinformacja w rosyjskich mediach” autorstwa Weraniki Łapuckiej i Andieja Elijejewa, gości programu Świat i My. 

Często spotykam się w rosyjskich mediach z informacjami, że Białoruś jest skazana na rosyjską ropę, bo inna ropa jest dla niej nieopłacalna. Nasi dziennikarze też badali sprawę i przekonali się, że nie jest to do końca prawda. Wielkiego wyboru nie ma, ale pewne korzyści można ugrać nawet od Rosji. Jak to się dzieje, że Rosjanie o Białorusinach, swoich sojusznikach, rozpowszechniają taką fałszywą informację?

Jest to jeden z elementów presji na białoruski rząd i na Łukaszenkę. Przypomina to rok 2010, gdy Łukaszenka nie chciał wejść do Unii Celnej.

Obecnie jest podobnie ciężki okres w stosunkach dwustronnych. Trudno powiedzieć, żeby Rosja miała konkretny plan wobec Białorusi, ale jest to demonstracja tego, że mają wpływ na naszą opinię publiczną. Bo jeśli spojrzymy na liczby, to 70% Białorusinów periodycznie ogląda rosyjskie media. Ponad to, najważniejsze z rosyjskich mediów cieszą się wśród Białorusinów wyższym poziomem zaufania, niż Białoruskie. Ale jeżeli chodzi o ropę, to jest o blef, część rosyjskiej gry, bo nie ma co mówić o tym, że kupowanie rosyjskiej ropy jest dla Białorusi najwygodniejsze, gdyż kupuje ją bez cła. Po drugie, transport z Rosji jest najtańszy, a białoruski przemysł jest już dostosowany do rosyjskiej ropy, która różni się jakością od tej z Iranu, Azerbejdżanu, czy innych krajów.

Weroniko, wraz z Andrejem przygotowaliście interesujące sprawozdanie. Jest to pierwsza białoruska analiza ekspercka wpływu rosyjskich mediów na Białoruś. Zagraniczne think tanki już się tym zajmowały, z lepszym lub gorszym skutkiem. Jaka jest więc główna wiadomość płynąca z Rosja na Białoruś?

Jeśli mówimy o ostatnim okresie, to głównym celem tej rosyjskiej taktycznej dezinformacji jest pokazanie Białorusinom, by nie szli drogą Ukrainy. Tym przekazem rosyjskie media są wręcz zawalone. Pokazywane są te straszne obrazy, to że na Ukrainie jest tak źle, że została pozostawiona sama sobie, także jeżeli chodzi o geopolitykę.

Czyli: mamy nie iść w stronę Unii Europejskiej, NATO i w ogóle Zachodu?

Tak. W ten sposób rosyjskie media chcą dowieźć, że Białorusini mają tylko jedno wyjście. I oczywiście, pogorszenie sytuacji ekonomicznej jest im na rękę, bo sojusz z Rosją oznacza też dostęp do rosyjskiej ropy, o czym mówił Andrej. I znów wzrosła popularność mitu, o tym, że Białoruś jest częścią Rosji, że Białorusini są częścią narodu rosyjskiego, a język białoruski jest sztucznym tworem. Takie bardzo tradycyjne sposoby.

Wymieniliście w swoim raporcie 10 najciekawszych przykładów dezinformacji. Ja na przykład w rosyjskim talk-show usłyszałem, że Kalinowski, głównodowodzący powstaniem styczniowym w Wielkim Księstwie Litewskim, jest jak Bandera. Oni wciąż szukają u nas jakiegoś odpowiednika Bandery, by zrobić z części Białorusinów faszystów, ale jakoś im się to nie udaje. Jakie najbardziej absurdalne rosyjskie „newsy” trafiły do Waszego raportu?

Dla mnie największym kłamstwem było to, że na Białorusi prześladowane są rosyjski język i kultura. Pokazywano newsy, według których białoruscy uczniowie uczeni są jedynie języka białoruskiego i nie daje się im prawa wyboru. Wszyscy dobrze wiemy, że ilość rosyjskich szkół na Białorusi jest ogromna. Jest ich o wiele więcej, niż białoruskich. W niektórych miastach i miasteczkach w ogóle może nie być białoruskiej szkoły. Oczywiście wiemy, że takie mity o prześladowaniu języka rosyjskiego są narzędziem, które od czasu do czasu jest wykorzystywane przez Rosję wobec państw bałtyckich i Ukrainy.

W ciągu ostatnich trzech-czterech miesięcy obserwujemy szczególnie intensywny zalew takiej propagandy. Szczególnie po listopadowym spotkaniu Łukaszenki z Putinem, gdy nie mogli się dogadać w sprawie gazu, ropy i innych spraw. Czy jest to tylko nacisk na Mińsk, by zgodził się na warunki Kremla, czy też początek przygotowywania rosyjskich obywateli do wojskowego rozwiązania sporu: wojny, okupacji, lub przewrotu wojskowego?

Jest to demonstracja siły i wpływu Rosji na opinię publiczną na Białorusi, jednak za wcześniej jest, by mówić, że Rosja ma jakiś konkretny plan wobec Białorusi. Obecnie, jeśli brać pod uwagę sytuację na Białorusi, strategiczne interesy Rosji są w sumie obronione, dopóki Białoruś nie naruszy czerwonej linii, czyli nie będzie przeszkadzać w tranzycie surowców z Rosja do Unii Europejskiej, nie przerwie współpracy wojskowej, nie zamknie już istniejących rosyjskich obiektów wojskowych, nie zacznie wychodzić ze struktur integracyjnych. Obecnie interesy strategiczne Rosji są na Białorusi zachowane, i mówienie o tym, że Rosja ma radykalne plany w stosunku do swojego sąsiada, nie wypada.

Nawet minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow w rozmowie z Makiejem otwarcie powiedział, że spotykają się oni na „tle nie bardzo spokojnym informacyjnie”. Czyli oni przyznają to już oficjalnie. Czy owo „tło informacyjne” jest już całkowicie skierowane przeciwko władzom Białorusi, tak, jak to miało miejsce w przypadku Ukrainy, i Turcji, która stała się wrogiem po tym, jak zestrzeliła samolot nad Kurdystanem? Czy może jedynie walczą z częścią białoruskiego społeczeństwa i jakimś konkretnym politykom, których chcą naprostować?

Gdy analizowaliśmy ostatnie tendencje, te, które wydrukowaliśmy w naszym dokumencie, zauważyliśmy, że bardzo często publikowane były materiały przeciwko naszej opozycji, przeciwko liderom ruchów prodemokratycznych, których nazywano nacjonalistami itd.

Czy może faszystami?

Także faszystami. Jeśli mówimy o ostatnich tendencjach, to rosyjska propaganda wykorzystuje te Marsze “darmozjadów” i obecną sytuację gospodarczą, którą nie jest ostatnio na Białorusi najlepsza. I starają się przekazać czytelnikom, że za wszystko odpowiada rząd, Łukaszenka, ale wy, białorusini, jesteście w rzeczywistości Rosjanami i czekamy na was, niczego przeciw wam nie mamy.

Ciekawe, że dwa dni temu, jeden z redaktorów EurAsia Daily, która drukuje takie zniewagi, Wladimir Zotow, napisał artykuł pod tytułem „Rosja i Rosjanie nie mogą pozostawić Białorusinów w opałach”, w którym zwraca się do narodu białoruskiego i mówi, „my wiemy, że macie problemy z Łukaszenką, a w Europie was nie chcą, wiec przyłączajcie się do nas do Rosji”.

Nie jest to najgorszy wariant. Nie nawołują przecież do wojskowej interwencji, jak to było z Donbasem. Andrieju, czyli mamy paradoksalną sytuację, gdy Białorusini nie mogą protestować przeciwko konkretnemu rozporządzeniu, bo jest to wykorzystywane przez Rosję? Zaczynają już nas straszyć tym, byśmy nie strajkowali, bo Rosjanie wjadą czołgami, albo zrobią przewrót. Czy oni nie zanadto zagęszczają tą atmosferę lęku przed wykorzystaniem przez Rosję protestów na Białorusi?

Taka plotka byłaby władzom Białorusi na rękę. Informację: „nie protestujcie, musimy się trzymać razem, bo inaczej Rosja wykorzysta to dla swoich interesów”. Wiadomo, że białoruskie kręgi rządowe i rosyjskie specsłużby mają w tym swój interes. W różny sposób wykorzystują pojawiające się informacje i wydarzenia polityczne. Uważam, że gdy Ławrow mówił o niesprzyjającym tle informacyjnym, miał on przede wszystkim na uwadze ostre wypowiedzi Łukaszenki w stosunku do Rosji, jakie padły na jego ostatniej konferencji prasowej.

Bo Putin nie wypowiada się, milczy, za to mówi Łukaszenka.

Ma on także na względzie reakcję białoruskich organów państwowych wobec wprowadzenia strefy przygranicznej pomiędzy Rosją i Białorusią. Ławrow na pewno miał coś takiego na myśli, ale Białoruś jest raczej zaniepokojona innymi atakami informacyjnymi z rosyjskiej strony. Ale jedną sprawą jest dezinformacja, jako przekręcanie jakichś bieżących spraw, a drugą kwestią jest cały szereg materiałów dyskredytujących.

Co to są za materiały? Piszecie o nich w swoim raporcie?

Istnieje szereg rosyjskich źródeł, które co prawda nie są wielkimi federalnymi kanałami, ale całkiem popularnymi mediami. Jest na przykład portal Regnum, który regularnie znieważa Białoruś, tak kraj, jak i naród, czy kulturę. Twierdzą na przykład, że naród białoruski nie istnieje, a język białoruski został wymyślony przez Polaków.

Reszetnikow (kremlowski analityk – Belsat.eu) mówi, że przez komunistów. Oni chyba już sami nie widzą, czy Białorusinów stworzyli Polacy, czy komuniści.

Regnum jest przekonane, że Polacy. I że całe „Partnerstwo Wschodnie” wymyśliła polska elita, by rozerwać Rosję. Z kolei Zachód prowadzi wojnę hybrydową na terytorium Białorusi. Ponad to, w jednym z artykułów robią takie porównanie i wprost mówią, że pas słucki, historyczny skarb Białorusi, jest nie mniej drogi Białorusinom, co mundur nazistowskiego generalnego komisarza Wilhelma Kube.

To jakiś absurd. Chciałbym zakończyć pozytywnym akcentem. Porównywałem statystyki Biełsatu i Regnum. W ciągu trzech ostatnich miesięcy mają oni niższą oglądalność, niż nasza strona. Myślę, że to dobra informacja. Czyli Białorusinów nie tak znów lekko oszukać, Znamy swoje.

Przygotował Sierhiej Peliasa, Biełsat

Aktualności