Język rosyjski w Biełsacie: kto będzie przygotowywał program, wokół którego rozgorzały emocje?


W poniedziałek na antenie naszej TV pojawi się nowy program „Wot tak”.

Od 5 czerwca, o 20:30 (19:30 czasu polskiego) rosyjskojęzyczny magazyn informacyjny będzie przybliżał wydarzenia w byłych republikach radzieckich. W większości tych państw widzowie oglądają programy rosyjskich federalnych kanałów TV i z ich perspektywy widzą to, co odbywa się u sąsiadów.

Transmitowane przez satelitę programy Biełsatu są dostępne na terytorium Rosji, Kaukazu, na Ukrainie i Krymie, a nawet w zachodniej części Kazachstanu. Nasza telewizja będzie udostępniać alternatywne poglądy na te wydarzenia, które nie zawsze są zbieżne nawet z tym, co pokazują niezależne rosyjskie media. Ponieważ i one w znacznym stopniu przekazują informacje o krajach byłego ZSRR przez „rosyjski pryzmat”.

„Kiedy mieszkałem w Kazachstanie, to postrzegałem Białoruś jako dodatek do Rosji. Dopiero kiedy przyjechałem do Polski, gdzie spotkałem Białorusinów i Polaków zrozumiałem, że to zupełnie inni ludzie, inne narody. Różniące się mentalnością, gdzie te różnice są po prostu olbrzymie” – mówi Igor Winawski, dziennikarz z Kazachstanu, który uzyskał w Polsce azyl.

W ojczyźnie był prześladowany z powodu swojej działalności zawodowej, wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne. Igor będzie jednym z dwóch prezenterów programu „Wot tak”.

„Jeżeli białoruscy patrioci chcą, aby Białoruś odbierano jako niepodległe państwo, to mieszkańcom regionu postsowieckiego trzeba mówić o tym po rosyjsku” – przekonuje nasz nowy kolega.

Uważa on, że wiele białoruskich wydarzeń pozostaje niezauważonych przez media w państwach b. ZSRR. Np. niedawne protesty „darmozjadów”.

Współautorką programu jest też pochodząca ze Smoleńska Masza Makarowa, która przez długi czas pracowała w redakcji rosyjskiej. W Polsce kieruje też stowarzyszeniem „O wolną Rosję”.

Masza również jest zdania, że aby białoruską opozycję usłyszano poza granicami Białorusi, potrzebny jest język rosyjski.

„Rosjanie traktują Białoruś jako część Rosji, a Łukaszenkę jako filar stabilności” – podkreśla dziennikarka.

Zauważa jednak przy tym, że w świadomości widzów z obszaru postsowieckiego należy rozgraniczyć pojęcia „Rosja” i „Kreml”. Jej zdaniem daleko nie wszyscy Rosjanie popierają działania rosyjskich władz i powinni o tym wiedzieć mieszkańcy państw, które obawiają się agresji ze strony Kremla. Makarowa chce obalić stereotyp, że Rosjanie są pasywnymi ludźmi, którzy nie walczą o swoje prawa.

„To wymysł rosyjskiej propagandy” – twierdzi.

Wraz z pojawieniem się nowego programu, z ramówki Biełsatu zniknie przegląd wydarzeń międzynarodowych, które mogliśmy oglądać w ramach bloku informacyjnego. Od jesienią niszę tę powinny wypełnić transmitowane przez Biełsat serwisy informacyjne BBC. Rozmowy na ten ten temat już trwają.

Inha Astraucowa, belsat.eu

Czytajcie również:

Aktualności