4 października władze Holandii opublikowały nazwiska czterech szpiegów GRU, których w kwietniu zatrzymano podczas cyberataku. Kilka godzin później The Insider i Bellingcat opublikowały informacje o 305 kolejnych rosyjskich agentach – wykradziono je z bazy drogówki.
Władze Holandii ujawniły dane czterech Rosjan, którzy zorganizowali atak hakerski na OPCW – Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej. Próba cyberataku miała miejsce już 13 kwietnia, miesiąc po ataku środkiem bojowym Nowiczok w Salisbury i tydzień po ataku bronią chemiczną w syryjskim mieście Duma.
– Jako państwo, w którym znajduje się siedziba Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej, Holandia musiała bronić OPCW, organizację fundamentalnie ważną dla przestrzegania prawa międzynarodowego. Zaproponowaliśmy taką ochronę. Tego samego dnia Służba Bezpieczeństwa i Wywiadu Wojskowego udaremniła cyberatak, a czterej uczestnicy – oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego – zostali deportowani z kraju, – powiedziała minister obrony Holandii Ank Bijleveld.
Według minister, sprzęt, którego użyli Rosjanie, pozostał w Holandii.
Tak jak “salisburscy” oficerowie GRU o przybranych nazwiskach Pietrow i Boszyrow, tak i oddział wysłany do Hagi wpadł przez paszporty. Jak ustalił kontrwywiad Holandii, dwaj specjaliści od walki cybernetycznej przylecieli z Moskwy do Amsterdamu pod nazwiskami Aleksiej Morieniec i Jewgienij Sieriebriakow, a numery ich paszportów różniły się jedynie ostatnią cyfrą. Towarzyszyli im agenci o przybranych nazwiskach Oleg Sotnikow i Aleksandr Minin, którzy wynajęli samochód i umieścili w nim urządzenia do włamania się do sieci Wi-Fi. Rosjanie mieli przy sobie 20 tysięcy dolarów i 20 tysięcy euro. Podczas zatrzymania jeden z nich usiłował rozbić swój telefon.
U jednego z zatrzymanych znaleziono też paragon za kurs taksówką spod siedziby GRU w Moskwie na lotnisko Szeremietiewo. Korporacja taksówkarska potwierdziła prawdziwość dokumentu.
– Na lotnisku Amsterdam-Schiphol tym czterem ludziom towarzyszył przedstawiciel ambasady Rosji w Hadze – powiedział Onno Eichelsheim, szef Wojskowej Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa Holandii. – Wszyscy czterej oficerowie GRU mieli paszporty dyplomatyczne.
Zgodnie z opublikowanymi informacjami, informatyk Jewgienij Sieriebriakow odwiedzał wcześniej Malezję, gdzie próbował wykraść dane pozyskane przez międzynarodową grupę badającą sprawę zestrzelenia malezyjskiego boeinga nad terytorium tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
Ta sama grupa Rosjan została powiązana z próbą włamania do sieci w szwajcarskim laboratorium badającego przypadki wykorzystania broni chemicznej. To także oni mieli zarazić komputery pracowników komitetu antydopingowego WADA.
– Wydarzenia w Hadze nie są jedynym takim przypadkiem. Rosyjska jednostka wojskowa Nr 26165 wysyłała swoich oficerów do przeprowadzenia cyberataków całym świecie – uważa Peter Wilson, brytyjski ambasador w Holandii.
Jeszcze jednym “szpiegiem dnia” został Michaił Boczkariow, doradca wydziału publikacji elektronicznych Rady Federacji Rosyjskiej. Norwegia podejrzewa go o szpiegostwo w budynku parlamentu. Podczas seminarium usiłował dostać się do różnych pomieszczeń, posiadając przy sobie sprzęt umożliwiający włamanie. W czwartek przedłużono mu pobyt w areszcie śledczym o dwa tygodnie. Informatyk twierdzi, że w budynku parlamentu “nie robił niczego podejrzanego”.
– Ja pracowałem, nagrywałem wystąpienia. Zachowywałem się tak, jak zachowuję się zazwyczaj, jak zachowywałem się podczas poprzednich wydarzeń – tłumaczył się Boczkariow.
Moskwa cały dzień zaprzeczała oskarżeniom. Dokładniej, nazywała wszystkie dowody “wymysłami” i “fantazją”.
– Zmieszano wszystko: i GRU, i cyberszpiegostwo, i kremlowskich hakerów, i WADA. Jakieś piekielne perfumy – komentowała Maria Zacharowa, rzecznik MSZ Rosji.
Jeszcze w środę Władimir putin podczas forum w Moskwie zaprzeczał, by użyto broni chemicznej “Nowiczok” przeciwko podwójnemu agentowi Siergiejowi Skripalowi i jego córce Julii.
– On jest po prostu szpiegiem. Zdrajcą ojczyzny. To zwykła kanalia. Przyjechali jacyś faceci i zaczęli truć bezdomnych u was w Wielkiej Brytanii. Co za brednie? Pracują w oczyszczaniu miasta, czy co? – złościł się prezydent Rosji.
Potem Putin poprosił Zachód, by “wprowadził już wszystkie sankcje” – by Rosja mogła bronić swoich interesów narodowych wszystkimi dostępnymi metodami.
Z kolei w czwartek Wielka Brytania i Holandia przy wsparciu sojuszników oskarżyły Rosję o rozpoczęcie działań wojennych i zapowiedziały “państwu-zbójowi” szybki rewanż.
– Przedyskutujemy z sojusznikami, jakie dodatkowe sankcje zostaną wprowadzone. Ustalimy także, jak wraz z przyjaciółmi i sojusznikami przeciwdziałać takiemu schematowi. Cyberataki to nowy rodzaj agresji, z jaką spotka się cały świat – oświadczył minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt.
Także Departament Sprawiedliwości USA ogłosił w czwartek oskarżenia wobec siedmiu oficerów GRU, którzy mają związek z cyberatakiem na Stany Zjednoczone, jej sojuszników i organizacje międzynarodowej. Oświadczenia o konsekwencjach za rosyjskie cyberataki wydały także Unia Europejska, NATO i Departament Obrony USA.
Wieczorem redaktor naczelny portalu The Insider Roman Dobrochotow zapytał na Twitterze, czy czterej agenci GRU zdekonspirowani jednego dnia “to nie za dużo”?
– To macie jeszcze 305 nazwisk – napisał Dobrochotow.
The Insider i Bellingcat podały, że na adres jednostki GRU związanej z cyberatakami zarejestrowano w bazie danych drogówki samochody 305 współpracowników – wśród nich jest Aleksiej Morieniec, którego zatrzymano w Holandii.
Według autorów śledztwa dziennikarskiego, nazwiska pracowników wywiadu są podane wraz z danymi paszportowymi i numerami telefonów komórkowych. U wielu z nich właśnie ten pododdział GRU jest podany jako miejsce pracy.
Jarasłau Scieszyk, DD, pj/belsat.eu