Jak Białorusin wytresował smoka


Smoki to piękne istoty, tak jak motocykle są pięknymi maszynami. Co się stanie, gdy połączymy je w jedno?

Niektórzy lubią jeździć na fabrycznych motocyklach, inni pragną stworzyć je własnymi rękoma. Z kolei motocyklista z Homla Jauhien Charytonienka ujarzmił smoka. O stworzeniu mitycznej motoistoty opowiedział korespondentce belsat.eu.

Marzenia się spełniają

W motocyklach zakochałem się w dzieciństwie. Wszystkiemu „winna” jest moja ciotka. Gdy skończyłem 10 lat, zaczęła mnie wozić na zloty motocyklowe. Z roku na rok mój „fioł” był coraz mocniejszy. Mój pierwszy motocykl to Smok.

U człowieka rodzi się pomysł (zobaczył go w śnie, w kreskówce), który przeradza się w motocykl. Wtedy bierze się bazę – silnik, jakaś ramę od „dawcy części”, albo robi się ją samemu, zamawia się orurowanie i zaczyna tworzyć swój motor. Konstrukcję rysuje się na kartce, albo na komputerze w 3D. Silnik można dopracować: podnosi się jego moc, moment obrotowy i inne. Wszystko inne wykonuje się samodzielnie: ramę, kierownicę, zawieszenie, przedni i tylny widelec. Koła się oczywiście kupuje.

Proszę państwa, oto Smok

Głowa mojego Smoka jest z litego drewna – czerwonego dębu afrykańskiego. Bak na 42 litry. Szkielet baku jest z metalu, skrzydła z włókna szklanego, ogon-rama jest metalowa, a tylne koło od BMW X5.

Znak smoka towarzyszy mi przez całe życie. Te istoty fascynowały mnie od dziecka, uwielbiałem malować smoki. Wreszcie, zbudowałem motocykl, który otrzymał jego wygląd. Moim celem nie było stworzenie smoka, ale wyszło tak, że w momencie zakończenia budowy, nabrał on gracji i formy smoka.

Smoki są mądre, władcze i majestatyczne. Co do motocykla – Smoka, to lata się nim dynamicznie – czuję się na nim bardzo komfortowo. Najważniejszy jest głos dobywający się wydechu, co udało się dopiero za piątym razem – tyle razy przebudowywałem rurę wydechową. Wreszcie mnie zadowala, bo wcześniej był zbyt głośny, albo zbyt cichy, zbyt delikatny.

Smoki rodzą się nocą

Powstawał przez dwa lata. Trudno mówić o godzinach pracy, bo tworzyłem go nocami. Dwa lata pracy na nocnej zmianie, bo od rana byłem w mojej normalnej pracy i tylko wtedy miałem czas.

Ale Smok był tego wart. Mam go w sercu, w duszy. Jest moim życiem. Każdy ma swoje zamiłowania, ja odnalazłem w sobie pasję do customizowania – tworzenia wyjątkowych maszyn.

Dzisiaj Smok jest dla mnie codziennym środkiem transportu, chociaż planowałem, że będzie to świąteczny motor.

Rozmawiała i fotografowała Łarysa Szczyrakowa, belsat.eu

Aktualności