Hekatomba pod Homlem – trupy krów gniją w oborach [+18]


Białoruś to kraina mlekiem płynąca. Ale gdy w sowchozie Soż zaczęło padać bydło, sprawę zamieciono pod… słomę. W oborach leżą trupy zwierząt, pracowników zmuszono do kupienia skażonego mleka, a kierownictwo jest niedostępne.

Biełsat informował wcześniej o akcji trucia świń w tym samym sowchozie. Pomór bydła trwa we wsi Rudnia Marymonawa. Według mieszkańców, krowy i cielęta zdychają jedno za drugim. Zwierzęta giną masowo, i nie jest to problem nowy. Nasi dziennikarze otrzymali od mieszkańców zdjęcia trupów krów wykonane w ubiegłym roku.

Zdjęcia z fermy mlecznej, 2017 rok.

Pomór nie został powstrzymany do teraz.

Dziennikarzom Biełsatu pokazano przynajmniej cztery ciała dorosłych krów i dwa padłe cielęta. Trafiliśmy także na szczątki około 20-30 krów, które musiały zdechnąć dłuższy czas temu i nie zostały zutylizowane.

Ciała krów w jednym z budynków

Na fermie nie udało się nam znaleźć nikogo z kierownictwa. Jedna z pracownic powiedziała, że kierowniczka fermy rozchorowała się, a „reszty szefostwa także nie me”.

W jednym z budynków można znaleźć nie tylko padłe zwierzęta, ale też stertę starych skór

Kobieta nie była też w stanie odpowiedzieć, dlaczego krowy umierają.

Udało się nam znaleźć innego pracownika fermy, który okazał się bardziej rozmowny. Mężczyzna nie mógł wytłumaczyć problemu pomoru bydła, ale opowiedział o innym problemie.

– Od początku roku lokalna mleczarnia nie przyjęła do przetworzenia 16 ton mleka. Z tego 8 ton kierownictwo fermy „zaproponowało” pracownikom, aby kupili je na własne potrzeby – po 200 litrów na osobę, w ramach zapłaty – skarży się mężczyzna. – Prawie wszyscy kupili, bo ludzie boją się stracić pracę.

Alena Prudnikowa mieszka w osiedlu przy sowchozie. Jej krewnych zmuszono do kupna skażonego mleka

Pracownica brygady polowej Ludmiła Ipanisawa opowiedziała nam, że jej także zaproponowano wypłatę w mleku. Miała przyjąć 200 litrów w cenie 65 kopiejek (1,15 pln) za litr. Zgodziła się jedynie na 10 litrów. Według kobiety mleczarnia odrzuciła partię, bo stężenie antybiotyków w mleku przekraczało normy.

– Sama go nie używała, nakarmiłam nim zwierzaki, psa i kotka – dodała kobieta.

Przez cały dzień nie udało się nam uzyskać odpowiedzi na pytanie: dlaczego krowy padają. Szeregowi pracownicy gospodarstwa nie chcą rozmawiać, kierownictwo nie odbiera telefonów.

Zobaczcie również:

Kastuś Żukouski, PJ/belsat.eu

Aktualności