Prokurator Generalny Ukrainy Jurij Łucenko potwierdził, że nie ma postępów przy wyjaśnianiu zamachu bombowego, w którym w Kijowie 20 lipca 2016 r. zginął białoruski dziennikarz.
W wywiadzie dla gazety Siegodnia, Łucenko podkreślił, że w sprawie Szeremieta śledczym udało się znacznie mniej niż w sprawie wyjaśniania zabójstwa w Kijowie byłego rosyjskiego deputowanego Denisa Woronienkowa.
– W sprawie Szeremieta nie ma takich (sukcesów – Belsat.eu). Choć był moment, gdy wydawało się, że coś się udało. Jeden z podejrzanych w sprawie o zamach deputowanego Ihora Mosejczuka był bardzo podobny do postaci nagranej przez kamerę wideo przy okazji sprawy Szeremieta. Niestety okazało się, że to nie on – dodał.
Kamery z monitoringu ulicznego nagrały bowiem sylwetki mężczyzny i kobiety, którzy najprawdopodobniej podłożyli bombę w samochodzie dziennikarza. Po zabójstwie Pawła Szeremieta – białoruskiego dziennikarza, który w obawie przed prześladowaniami uciekł najpierw do Rosji, a potem na Ukrainę, śledztwo pod osobistą pieczę wziął ukraiński prezydent Petro Poroszenko. Jednak do dziś ukraińscy śledczy nie natrafili na ślad ani wykonawców, ani zleceniodawców zamachu.