Ekspert: Rosyjskich spadochroniarzy z Pskowa świadomie nie zaproszono na defiladę w Mińsku


Nieobecność na uroczystościach 3 lipca delegacji rosyjskiego desantu zauważył portal Belarus Security Blog. Zdaniem jego autorów to wyraz obecnej polityki białoruskich władz.

– Tradycyjnie w defiladach wojskowych na Białorusi uczestniczą rosyjscy wojskowi. W ostatnich latach (2011 – 2016) w składzie kolumny pieszej maszerowali krokiem defiladowym żołnierze z pskowskiej dywizji desantowo-szturmowej – przypominają autorzy publikacji.

Stacjonująca w Pskowie 76. Gwardyjska Dywizja Desantowo-Szturmowa wiosną 2014 roku brała udział w aneksji Krymu. Odnotowano również jej obecność podczas działań zbrojnych w Donbasie – w sierpniu tego samego roku. Dziennikarze śledczy z bellingcat.com uważają, że na Ukrainie zginęło co najmniej 40 żołnierzy z pskowskiej jednostki.

W tym roku udział Rosjan w defiladzie w Mińsku był ograniczony tylko do przelotu maszyn lotnictwa wojskowego. O przyczynach rezygnacji z przemarszu spadochroniarzy nie poinformowano, jednak nie ulega wątpliwości, że nie była to decyzja Moskwy – twierdzą analitycy z Belarus Security Blog. Jednoznacznie można stwierdzić, że zadecydował o tym Mińsk, który przysłuchał się opiniom Zachodu i Ukrainy.

Siły Operacji Specjalnych białoruskiej armii na defiladzie 3 lipca.

– Było to skonsolidowane stanowisko państw zachodnich, do którego przyłączyła się Ukraina. Białoruski MSZ poinformowano, że powtórzenie ubiegłorocznego formatu udziału rosyjskich wojskowych w defiladzie 3 lipca nie pozostanie bez konsekwencji – przekonuje szef projektu Belarus Security Blog Andrej Parotnikau, powołując się na swoje źródła.

Zachodnie stolice oraz Kijów nie mogły nie uznać za prowokację i nieprzyjazny akt udziału w defiladzie w Mińsku jednostek wojskowych, które uczestniczyły w agresji na Ukrainę.

– Decyzję w tak delikatnej sprawie mógł podjąć na Białorusi tylko jeden człowiek – Łukaszenka. I jeżeli nie zawahał się skomplikować stosunków z Rosją, to znaczy, że te stosunki i tak są problematyczne – piszą autorzy publikacji.

Alaksandr Hiełahajeu, belsat.eu

Aktualności