Inercja niepodległości: co nawet bez wyborów zmienia się na Białorusi na lepsze


Na Białorusi niby bez zmian, jednak białoruski politolog Ryhor Astapienia uważa, że białoruska niepodległość wymusza tworzenie się białoruskiej tożsamości, której nie jest pod drodze z rosyjskim imperializmem.

 

W ten weekend Aleksander Łukaszenka rozpocznie piątą kadencję. Spora część białoruskiej gospodarki jest jak mińska fabryka ciężarówek MAZ – działa według radzieckich standardów i wkrótce odejdzie w niebyt. Opozycja żyje mrzonkami z lat 90 ub. wieku.

Jednak nasze biedy funkcjonują równolegle z naszym największym szczęściem czyli niepodległością, która wymusza zmiany i daje wiele powodów do optymizmu. I tych drugich w ciągu ostatnich lat pojawia się coraz więcej.

Kraj zmian?

Bez względu na rozmaite problemy tożsamość Białorusinów krzepnie. Andrej Kazakiewicz, największy autorytet w białoruskiej sferze akademickiej podczas Kongresu Badań Białoruskich powiedział, że „za te probiałoruskie badania, za które 10-15 lat temu mmogli zwolnić, dziś włądze daja nagrody”. Białoruski język się zdepolityzował i ożywa w reklamie komercyjnej, a sportowo-językowy festiwal MowaCup «МоваCUP» w ogóle zotał przeprowadzony przy wsparciu państwa. Znikają pozostałości po ZSRR, a pomników takich jak pomnik wielkiego księcia Olgierda czy bohatera literackiego – Tarasa na Parnasie – pojawia się coraz więcej.

Szeregowi Białorusini również odróżniają interesy swojego kraju od interesów Rosji. Nawet jeśli w głowach niektórych brzmi slogan „Krymnasz” to chcą, by Białoruś została neutralna w rosyjsko-ukraińskim konflikcie.

W gospodarce mamy do czynienia z czymś, co przypomina reformy. Odpowiadający z gospodarkę obniżyli comiesięczną inflację do 0,2 proc. co jest solidnym osiągnięciem wg światowych standardów. I ostatecznie władze przestały sterować ręcznie kursem rubla. Rząd razem z Bankiem Narodowym zaprzestały praktyki drukowania pieniędzy dla zaspokojenia obietnic wyborczych. Co więcej władze w ogóle nie składają takich obietnic, choć wybory za pasem. I nawet same elity powoli przestają wyglądać jak utapirowane damy i panowie w wymiętych garniturach.

W rządzie na wysokim stanowisku pracuje absolwent London Bussines School Siarhiej Maciuszeuski (wicepremier – Belsat.eu). Na miejsce propagującego socjalizm przedstawiciela „betonu” – Siarhieja Tkaczowa (b. pomocnik prezydenta ds. gospodarczych) przyszedł Kirył Rudy – zwolennik liberalnych reform. Nadzieję Jermakową – szefową banku Narodowego zastąpił Pawał Kalaur – do którego pozytywnie odnoszą się wszyscy prawie niezależni ekonomiści.

Paweł Łatuszka (obecnie ambasador w Hiszpanii i Portugalii – znany ze swojego przywiązania do języka białoruskiego) – który czasami wypowiada się jak zatwardziały opozycjonista z lat 90., zostaje częścią systemu. Tymczasem posady straciło kilka osób ze słabo rozwiniętą białoruską tożsamością. Najbardziej znany przykład to Leu Krysztapowicz (zastępca Centrum Informacyjno-Analitycznego przy prezydencie), krytyk programu Łatuszki „Zamki Białorusi” (gdy ten był ministrem kultury) i autor kilku książek o tytułach w stylu „Białoruś jako rosyjska świątynia”.

Nawet w białoruskiej armii widać postęp. Rozwija się technologia samolotów bezzałogowych. Pojawiły się mobilne grupy, które wg słów Łukaszenki „powinny w ciągu połowy nocy być przerzucone z Brześcia do Witebska, by zaatakować przeciwnika”. To znaczy, że władze odrobiły lekcję Ukrainy.

Inercja niepodległości

Oczywiście powyższe zmiany nie są wystarczające i chciałoby się więcej. Jednak stanowią one przesłanki, by stać się w przyszłości normalnym krajem. Choć w najbliższej perspektywie Białoruś nie ma przed sobą dobrego czasu, ważne jednak jest, że pozytywne zmiany mają miejsce prawie każdego dnia. Problem polega na tym, czy białoruscy politycy będą chcieli wykorzystać te szanse.

Na razie Łukaszenka z jednej, a z drugiej opozycja pozostały najbardziej skostniałymi elementami systemu. Propaganda władz przed wyborami wróciła do czasów 90. XX w. – i przypomina, jak przywódca kraju odciągnął kraj znad przepaści w 1994 r. Opozycja podobnie mówiła te same slogany – kierując je do tego samego audytorium i otrzymywała ten sam marny rezultat.

Jednak wiele zmieniło się bez udziału polityków, a główną tego przyczyną jest inercja niepodległości. Niezgodność białoruskich interesów z geopolitycznymi awanturami Kremla będzie zmuszać elity do podtrzymywania swojej tożsamości i szukania punktów wzajemnego zrozumienia z Zachodem. Nasze problemy gospodarcze w połączeniu z rosyjskimi zmuszają reżim do odstawienia na boczny tor wszystkich rodzimych marksistów i rozpoczęcia reformowania białoruskiej gospodarki w duchu współpracy ze światem.

Jeżeli Białoruś pozostanie niepodległa, to siłą inercji przekształci się w normalny kraj – będąc zmuszoną do dorośnięcia. Kiedyś w polityce pojawi się coraz więcej adekwatnych ludzi. Jednak na razie Białoruś zmienia się bez wyborów. To dzięki tobie – Niepodległości.

Ryhor Astapienia dla Belsat.eu

Aktualności