Decyzja, która została podjęta przez Komitet ds. Polityki i Bezpieczeństwa EU po białoruskich wyborach prezydenckich, zostanie zatwierdzona na drodze pisemnej procedury i wejdzie w życie 31 października.
Decyzja UE przewiduje zawieszenie sankcji – zamrożenia aktywów i zakazu wjazdu na teren wspólnoty, nałożone m.in. na czterech białoruskich urzędników podejrzewanych o udział uprowadzeniu i zabiciu opozycyjnych białoruskich polityków pod koniec lat 90 ub. wieku. Chodzi o b. szefa MSW Uładzimira Nawumawa, Dzmitryja Pawliczenkę – b. dowódcę jednostki sił specjalnych, Wiktara Szejmana – b. sekretarza Rady Bezpieczeństwa, Jurija Siwakowa – byłego szefa MSW.
12 października Harlem Desire sekretarz stanu Francji ds. europejskich poinformował, że do zawieszenia sankcji przyczyniła się m.in. decyzja Łukaszenki dot. uwolnienia więźniów politycznych i przeprowadzenie bardziej „spokojnych i przejrzystych” wyborów niż w latach ubiegłych.
Desir podkreślił, że sankcje zostały zwieszone na cztery miesiące, jednak mogą zostać przywrócone „natychmiast jeżeli to będzie potrzebne”.
28 października szef białoruskiego MSZ Uładzimir Makiej tak skomentował decyzję UE w wywiadzie dla rosyjskiego Kommiersanta:
„Jest takie wyrażenie „czas leczy rany”. Z czasem na Zachodzie zrozumiano, że Białoruś nie jest marionetką w czyichś rękach, lecz niepodległym państwem, które prowadzi samodzielną politykę, orientując się na interesy narodowe. Nie patrzymy przez różowe okulary i nie mamy nadziei, że jutro otworzą się wszystkie drzwi i Unia Europejska otworzy przed Białorusią ramiona. Ale tendencja do normalizacji stosunków jest.”
Jb/Biełsat/RIA