„Jesteśmy jednym narodem” – pod takim hasłem organizatorzy Dnia Woli zamierzają zebrać uczestników akcji 25 marca. Przekonują, że trudna sytuacja gospodarcza w kraju znacząco wpłynie na masowość obchodów rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej.
Posiedzenie komitetu organizacyjnego odbyło się dziś w Mińsku. Podstawowe tematy, na których postanowili skoncentrować się organizatorzy to: niepodległość, białoruskość i hasła socjalne. Powiedział o tym Biełsatowi współprzewodniczący Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wital Rymaszeuski:
„Tegoroczny Dzień Woli będzie bardziej masowy. Akcje protestacyjne będą wciąż narastać. Dzisiejszy format to nie plac Bangalore [oddalony od centrum Mińska skwer, gdzie zwyczajowo władze pozwalają na zgromadzenia opozycji – od red.] Zrobimy otwarty format – jest elektorat, krzywdzony dziś przez władze – przedsiębiorcy, pracownicy, emeryci. Nie ma już kategorii ludności, której białoruski reżim by nie skrzywdził, nie plunąłby jej w twarz. Przed nami stoi kwestia przetrwania narodu białoruskiego.”
Opozycja planuje zbiórkę o 18.00 przy gmachu Akademii Nauk w centrum stolicy. Potem organizatorzy proponują wspólny przemarsz wzdłuż głównej ulicy miasta do pomnika Janki Kupały, przed którym chcą złożyć kwiaty.
„Jedyna forma protestu do przyjęcia przez nas – to pokojowy protest. Myślę, że od tej akcji zacznie się powrót ludzi do polityki i zacznie się powrót do akcji protestu. Wielu ludzi nie ma innego wyjścia. To co nas czeka dalej, to zwycięstwo. W tym również poprzez masowe, pozbawione przemocy akcje protestu. To nowy format, nowe akcje. Jak dawniej trzymamy na naszych sztandarach hasło „Jesteśmy jednym narodem” – powiedział nam Rymaszeuski.
Opinię, że tegoroczny Dzień Woli w Mińsku może przejść do historii akcji protestacyjnych na Białorusi, podziela też przewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka:
„Jesteśmy za tym, żeby było hasło „Łukaszenka zapędził kraj do ślepego zaułka” Politycznego, gospodarczego, moralnego i w polityce zagranicznej. To wynik jego rządów przez ponad 20 lat”.
Organizatorzy zapowiedzieli też, że zamierzają zrezygnować ze starego formatu w postaci przemarszu na plac Bangalore.
„Rytualne przechadzki od kina „Kastrycznik” po chodniku na Bangalore to nie obrona niepodległości i nawet nie protest w sprawie handlu niepodległością, bo protest na kolanach nie jest skuteczny” – uważa były kandydat na prezydenta i więzień polityczny Mikoła Statkiewicz.
Wniosek o zezwolenie na przeprowadzenie zgromadzenia organizatorzy chcą złożyć za tydzień – 16 lutego.
DR, belsat.eu