Dzień wojsk powietrznodesantowych w Grodnie: bez fontann, za to z Pogonią


2. sierpnia na obszarze byłego ZSRR jest tradycyjnie uważany za święto spadochroniarzy. Ulice miast zapełniają wówczas młodzi (i nie tylko) mężczyźni, popijający alkohol i kąpiący się w fontannach.

Na święto wojsk powietrznodesantowych w Grodnie rezerwiści z różnych roczników zebrali się przed pomnikiem „żołnierzy-internacjonalistów”, czyli uczestników radzieckiej inwazji na Afganistan.

Potem przy dźwiękach klaksonów przejeżdżających aut, skierowali się ulicą Gorkiego do parku Giliberta. Tam,  przed Wiecznym Ogniem oddali hołd poległym, a potem już wypoczywali – w mniej formalnej atmosferze.

Przemarsz obył się bez asysty drogówki i milicji praktycznie nie było widać. Samotny bus z OMON-em stał sobie koło siedziby władz miejskich, a w parku dyżurowało kilku funkcjonariuszy odpowiedzialnych za imprezy masowe.

Do jedynego konfliktu doszło koło pomnika „Afgańców”, kiedy jeden ze świętujących weteranów desantów przyczepił się do milicjanta, że ten nie prawa nosić charakterystycznego wojskowego podkoszulka w paski – tzw. „tielniaszki”. Konflikt udało się załagodzić bez użycia siły i zatrzymań.

Niektórzy ubrali się w mundury z oznaczeniami obowiązującymi w 1. połowie lat 90. Jeden z nich – Rusłan – był w wojsku już później, ale i tak przyczepił do beretu godło z Pogonią.

„To z sierpem i młotem, które w sklepach z militariami kupują wszyscy rezerwiści, zdjąłem – tłumaczył nam chłopak. – Z Pogonią szukałem specjalnie. Założyłem teraz i będę nosił nadal. Wydaje mi się, że to bardziej patriotyczne”.

Wbrew tradycji Rusłan nie zamierza też dzisiaj pić. Jedzie na trening.

Jednak władze postanowiły zapobiec kultywowaniu innej ulubionej tradycji weteranów desantu: w parku Giliberta na wszelki wypadek wyłączono fontanny. Niektórzy znaleźli jednak wyjście – obmywając wodą ostrzyżone na krótko włosy. Może właśnie to stanie się nową tradycją, satysfakcjonującą rezerwistów i milicję.


Wszystkie zdjęcia w galerii:



АК, belsat.eu
Aktualności